 |
a potem każdego dnia pij z filiżanki w której za każdym razem robiłaś mu ciepłe kakao, kiedy z oczami kokiel spaniela przychodził do Ciebie zmarznięty w środku zimy z prośbą o rozgrzanie. patrz na jego bluzę w szafie za każdym razem, kiedy szukasz jakiejś sekskiecki na kolejną imprezę, byleby zapomnieć. rano wstań skacowana, i do kawy zacznij sobie kroić świeże bułki na blacie, na którym jeszcze w zeszły wtorek namiętnie się kochaliście. i wiedź życie bez niego. spal bluzę, stłuc filiżankę i wymień meble w kuchni. ale serca i rozumu ani nie spalisz, ani nie stłuczesz, ani nie wymienisz.
|
|
 |
dzień dobry, wszyscy umrzemy.
|
|
 |
udowodnij swoją wyższość jeszcze raz, jakbym kurwa nie wiedziała w co grasz.
|
|
 |
musimy iść, musimy umrzeć.
|
|
 |
znów nie mogłam spać w nocy, obok zimna pościel, czekałam do piątej, aż wrócisz i mnie dotkniesz. ./'
|
|
 |
- co Ci jest? - Ty mi jesteś.
|
|
 |
sezon na budzenie pieszczotą słońca i wodne szaleństwo, uważam za otwarty!
|
|
 |
złamać na pół w dłoniach wszystkie wspomnienia, by móc cieszyć się tym co jest teraz .
|
|
 |
chcę żeby parę gorzkich słów przerwało miarowy rytm twojego serca. Byś chociaż przez chwile poczuł, jak gubi się oddech od nadmiaru emocji. Żebyś mógł zrozumieć jak ciężko jest otworzyć oczy, gdy wyimaginowany świat zastępuje gorzką rzeczywistość .
|
|
 |
od dawna patrzę na świat okiem młodego realisty, nie robię już z tym nic, bo nie widzę żadnej wizji. ./'
|
|
 |
tylko Ty chciałeś zobaczyć we mnie kogoś, kim nie jestem. ./'
|
|
 |
mgła już opadła, wszyscy zawiedli, rozczarowanie to chleb powszedni, nie są możliwe już happyend'y, wszystko jest jasne, pierdol to, biegnij. ./'
|
|
|
|