 |
niby chcę Ci w końcu wszystko wygarnąć .. wszystkie krzywdy, złe słowa, nieodpowiednie gesty .. tyle, że po tym krzyku pragnę Twojego prawdziwego - `przepraszam` ..
|
|
 |
I ta jebana satysfakcja, że jak nikt inny rozpierdalasz sobie życie.
|
|
 |
Boisz się, że gdy spojrzysz w moje oczy, co koloru nie znasz znowu, poczujesz, że jestem ta odpowiednia.
|
|
 |
wiesz kiedy docenisz, że straciłeś? kiedy budząc się rano z problemem nie będziesz mógł wykręcić mojego numeru, bo będziesz wiedział, że nie odbiorę.
|
|
 |
ona nie chciała się narzucać. on nie chciał jej za bardzo komplikować życia sobą. tak jakby nie wiedzieli, że znaczą dla siebie więcej niż wszystko.
|
|
 |
po jakiego kurwa chuja postanowiłeś się zmienić i być pewnym siebie, zgorzkniałym, idiotowatym, rozrywkowym skurwielem ?
|
|
 |
Nie wiem czy gorsze jest to, że kurwisz się na prawo i lewo czy to, że ja nadal Cię kocham .
|
|
 |
Mogłabym być słodka i nie rzucać się wcale, a gdybym była ciastem to wylizałbyś talerz .
|
|
 |
czy to kurwa aż tak źle staram się o szczęście . ?
|
|
 |
On jest dla mnie jak alkohol... Łatwo zacząć, po pewnym czasie następuje euforia i ogłupienie, jestem Nim pijana do granic możliwości a później... Zaczyna się rzygać z przedawkowania, traci kontrolę nad wszystkim... a gdy to mija i można znowu coś przełknąć znowu się po niego sięga byle tylko jak najprędzej pozbyć się kaca wracając do stanu euforii. Wpada się w błędne koło... Jest moim nałogiem, wiem że mi szkodzi ale momenty gdy zaczynam trzeźwieć bez niego są tak bolesne, że nie mam siły aby z tym wygrać... i znów idę do niego, mówię, że chcę pogadać... i wpadam w euforyczny nastrój od samego oddychania powietrzem, tym samym którym on oddycha... Błędne koło nałogu nie do przerwania!
|
|
 |
cholera tak! weź mnie zbij za to, że dziś lubimy najbardziej wszystko, co nie legalne!
|
|
|
|