 |
najgorszym momentem naszej znajomości było to spotkanie się kilka miesięcy po rozstaniu, gdy podczas rozmowy tuż po wymienieniu się podstawowymi informacjami, jak leci, jak szkoła, jak w domu - wyrwało mi się to cholerne pytanie o to, co najbardziej we mnie kochał. i Jego odpowiedź, kiedy wymieniał kolejno moją bezpośredniość, odwagę, pewność siebie, a zarazem wrażliwość i wielgaśne serce, aż w końcu przeszedł do takich banałów jak wgłębienie w nadgarstku, czy sposób w jaki uwydatniały się moje mięśnie, kiedy chodziłam - w efekcie łamiącym głosem podsumował wszystko tylko rozdzierającym 'wszystko w Tobie kochałem. kurwa, najbardziej'.
|
|
 |
był miły, ładny, uprzejmy i kulturalny, ale musiałam Go skutecznie zranić, zranić na rzecz pewnego chamskiego skurwysyna. to dopiero ironia losu, co ? ./ nervella.
|
|
 |
a pamiętasz jeszcze wieczory, kiedy przychodziłeś po mnie, subtelnie wplatałeś moją dłoń w swoją i zabierałeś na długi spacer ? pamiętasz nocne przesiadywania na zakurzonej, ciemnej klatce schodowej ? pamiętasz rozmowy o miłości, kiedy delikatnie szeptałeś do ucha jak bardzo kochasz ? pamiętasz jakie żelki lubiłam najbardziej i jaki film skutecznie potrafił doprowadzić mnie do desperackiego płaczu ? pamiętasz jak smakowały moje usta podczas pierwszego pocałunku i co zobaczyłeś w moich źrenicach zaraz po nim ? niegdyś to wszystko pamiętałeś, wiele dałabym abyś pamiętał i teraz. / nervella.
|
|
 |
żegnaj, pa, fajnie było? no chyba kpisz.
|
|
 |
odbieram wrażenie, że chmara dymu nikotynowego przysłoniła Ci pogląd na życie, na mnie, na to, co niegdyś było ważne. hej, to ja, 'Twój aniołek'.
|
|
 |
cz I .osiemnastka koleżanki o tematyce lat pięćdziesiątych, dość długie sukienki, eleganckie garnitury. siedząc przy stoliku nagle poczułam lekkie muśnięcie na plecach - zatańczysz ? spojrzał na mnie nienaturalnie niepewnym wzrokiem. przyglądałam mu się badawczo. - ostatni taniec, proszę. – wyszeptał, za moment kołysaliśmy się na parkiecie w rytm starej piosenki.
|
|
 |
cz II . - miałaś rację, pewnym rzeczą trzeba pozwolić odejść, nawet jeśli cholernie bolą, odejdź, bądź z nim szczęśliwa, kochasz go - tak będzie lepiej - powiedział stanowczo. – kocham, ale nie tak mocno jak Ciebie. pamiętam co mówiłam, ale nie chcę odchodzić, chcę być przy Tobie, zrozum. - powiedziałam ze łzami w oczach. - jest różnica między wielką miłością a odpowiednią miłością, a dobrze wiesz, która jest dla Ciebie odpowiednia. – powiedział spokojnie - zawsze będę Cię kochać. - mówiłam wolno, stopniowo docierało do mnie , że nasz koniec. - ja też. teraz mamy czysty obraz tego, że ból, kłamstwa, intrygi - że to wszystko nie poszło na marne.. - że znaczyło tak wiele - dokończyłam za Niego. / nervella.
|
|
 |
wybiegając z impetem z autobusu, nerwowo poszukiwałam w torebce telefonu. - patrz jak chodzisz ! - krzyknęłam na kogoś kto wpadł wprost na mnie. nim uniosłam głowę ku górze, poczułam zapach, ten sam który tyle razy otulał moje nozdrza w czasie kiedy bez pamięci zatracałam się w Jego ramionach. - a może to było zaplanowane. ? - zapytał z nieziemskim uśmiechem. na chwile zamarłam, a przez głowę przeleciało mi tysiące wspólnie spędzonych chwil. - jakoś nie mam czasu na bezsensowne rozmowy z Tobą. - odburknęłam odchodząc. - poczekaj, proszę - powiedział łapiąc mnie za ramię. - no ? - udawałam mało zainteresowaną - fajnie było znów poczuć Twoją złość względem mnie. - zakończył, odchodząc. zostawiając mnie totalnie rozsypaną, z milionem pytań w krążących w głowie. / nervella.
|
|
 |
pamiętasz jak złapałeś mnie w talii, gdy równocześnie wyszliśmy z sąsiednich pokoi nazywając pierdołą, bo już po godzinie pobytu w pensjonacie - rozwaliłam sobie kolano? pamiętasz swoje specjalne chodzenie tuż za mną, żeby tylko deptać mi po butach? rozmowy na szlakach, narzekanie na upał i śmiech z faz wspólnego kumpla, który udawał bielika? pamiętasz te wyuzdane propozycje, kiedy stojąc na pomoście ściągałeś z siebie koszulkę po czym krzycząc, że teraz moja kolej? a to, jak obserwowałam Twoje perfekcyjne ruchy podczas gry w bilard, czy noc, kiedy siedziałam ze łzami w oczach, gdy Ty byłeś obok z nieobecnym wzrokiem zagryzając wargę? bo ja tak, niestety.
|
|
 |
najpiękniejsze było to, że ufałam Mu bardziej, niż sobie. kiedy podawał mi dłoń, a następnie zaciskał w niej moją - mogłam zamknąć oczy mając pewność, że zaprowadzi mnie do najcudowniejszego miejsca na ziemi. gdy wypuszczał chmarę swojego gorącego oddechu na mój policzek w środku zimy nawet czubki palców od stóp mimowolnie odmarzały. a każde z Jego słów, wszystko co mówił było tak wyśnione - nawet banalne 'do zobaczenia' sprawiało, że serce nabierało podwójnych rozmiarów.
|
|
|
|