 |
to jak jest aktualnie? kochasz, nie znasz, nienawidzisz? poinformuj mnie, bo już się połapać, nie mogę.
|
|
 |
bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku
|
|
 |
Odbierzcie dzisiejszy dzień jak podarunek. Cieszcie się i obierzcie na jutro kierunek. Odważcie się, zróbcie ten krok, podnieście wzrok
|
|
 |
Przestań winić wszystkich za to, że sam błądzisz.
|
|
 |
- Wasza miłość się skończyła?
- Nie. Zapadła w sen zimowy.
|
|
 |
a ona po prostu miała tego wszystkiego dosyć, wiesz? przestała się przejmować, zaczęła tłumić w sobie wszystkie uczucia. ból, który zadawałeś jej coraz częściej.. na początku zabijał, ale nauczyła się z nim żyć. było ciężko, owszem. może nie jest jej lepiej, ale na pewno trochę łatwiej.
|
|
 |
Nie bój się zmian. Nawet jeśli będzie gorzej, to zdobędziesz doświadczenie.
|
|
 |
Zrezygnować z marzeń ze strachu przed porażką , to jak popełnić samobójstwo ze strachu przed śmiercią ..
|
|
 |
to jest problem, wiesz ? dusi mnie wszechświat. chce złapać oddech, lecz brak tu powietrza.
|
|
 |
Własnie wracałam do domu. Zaczęłam grzebać w torebce w celu odnalezienie kluczy,
gdy na mojej drodze stanęły znajome najki. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Ciebie.
Zbytnio nie wiedziałam jak się zachować, więc burknęłam 'siema'.
Popatrzyłeś mi w oczy i ze sztucznym uśmiechem spytałeś ' lepiej Ci teraz?'.
Nie rozumiałam kompletnie Twoich słów. ' że co?' - spytałam.
' no beze mnie, samej , niezależnie, nie?' - wydukałeś.
Nadal grzebiąc w torebce i w końcu znajdując klucze popatrzyłam na Ciebie rzucając:
' gówno prawda , było mi dobrze z Tobą' ,
po czym ominęłam Cię i otworzyłam drzwi do domu.
Zamknęłam je na klucz i skulając się obok drzwi w myślach dodałam:' weź wróć ' ,
chwilę potem ogarniając , że nie tak dawno wysłałeś mi podobnego sms-a.
|
|
 |
Czasami odejście jest najlepszym rozwiązaniem
|
|
 |
i kiedyś jeszcze wyjdę pewnego wieczora, na zimną mroźną jezdnię, pełna goryczy i rozżalenia. zapalę ostatniego papierosa, wyrzucę paczkę na ziemię i powoli zaciągnę się dymem. dojdzie on do moich płuc, w tym momencie, uśmiechnę się pod nosem. wypuszczę go powoli, bez pośpiechu i cicho szepnę do siebie " nigdy Cie nie zapomnę, chodź tak dotkliwie ranisz idioto " wiedząc, że to tylko kolejny koszmar, z którego nie umiem uciec.
|
|
|
|