| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wolę już tą pieprzoną pustkę i nie wysłowiony dylemat na temat, tego co czuję, niż tą cholerną frustracje, sprzecznymi emocjami, które rozdzierają mnie od wewnątrz. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | podbiegła do niego i przytulając najmocniej jak potrafi, wykrzyczała 'ja Ciebie też'. gwałtownie zsunął jej ręce, ze swoich pleców i odpowiedział. - jak masz na drugie? naiwność? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | założyłam sobie gumkę, recepturkę na nadgarstek. za każdym razem, gdy o Tobie pomyślałam, strzelałam sobie nią z całej siły w dłoń. miałam nadzieję, że to poskutkuje. mój nadgarstek ocieka krwią, a Ty nadal jesteś głównym tematem moich przemyśleń. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | obiecałam sobie, że koniec z tym bezsensownym rozczulaniem się, nad własnym pokrzywdzeniem przez chore przeznaczenie, czy kolejnego bezdusznego mężczyznę. że nigdy więcej nie zrezygnuję z ulubionego kakao, bo nie będę w stanie go wypić, z powodu dławienia się łzami. koniec z przeklinaniem na życie i chodzeniem po nocach w deszczu, krzycząc jakie to życie jest beznadziejne, a ja nieszczęśliwa. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | żyję dla ludzi. nie wyobrażam sobie, własnego istnienia, bez innych dookoła. może to chore, a ja jestem zbyt niepoprawna, ale zawsze wybieram sobie tą jedną osobę, dla której wstaje każdego nawet najbardziej pochmurnego poranka z łóżka. zazwyczaj jest to mężczyzna, jak za pewne, nie trudno się domyślić. to dla niego codziennie wstaje, zrzucam z siebie pidżamę, ubieram się, maluję, czeszę o oddychaniu i innych błahych czynnościach, nie wspominając. kiedy tracę osobę, na której mi zależy, przestaje wstawać z łóżka. nie widzę w sensu bytowaniu, dla samej siebie. pomimo tego, ludzie nazywają mnie egoistką. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nie muszę być pod wpływem alkoholu, ani żadnych grzybków halucynogennych, aby stanąć na balkonie w środku nocy i zacząć krzyczeć do nieba, jak bardzo Cię kocham. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | stojąc z pistoletem w ręku, postanowiła wyzabijać każde ze swoich uczuć. nie wiedziała jednak, gdzie ma celować. strzeliła w serce, naiwnie wierząc, że to coś zdziała. niestety nie pomogło. nasłuchując swego ustającego tętna, nadal czuła jak bardzo go kocha. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | słowo 'kocham', we wczorajszym sms'ie, tłumaczy, zbyt dużym promilem alkoholu we krwi. a ja głupia, łudzę się, że był chociaż w niewielkim calu, świadom tego co wystukuje w klawiaturę telefonu. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | - dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytał. - patrzę, bo żyjesz. - odpowiedziała. - i co w tym dziwnego? - nic. prócz tego, że się zarzekałeś, że beze mnie żyć nie potrafisz. że umrzesz, jeżeli odejdę. że po za mną życia, nie widzisz. - wybuchnął szyderczym śmiechem, nachylając się wyszeptał jej do ucha. - kłamałem, maleńka. |  |  |  |