 |
a co do reszty, trzeba być kretynem, trzeba być poetą, trzeba nie mieć paru klepek, ażeby tracić choćby pięć minut na nostalgie, z którymi można sobie poradzić w sekundę.
|
|
 |
wiesz czego brakowało mi wtedy najbardziej? godzinnych rozmów, nie żadnych konkretnych, wszystkich, nawet tych zupełnie bez sensu. brakowało mi tego uśmiechu, tekstów typu "mała mów co się dzieje, razem ogarniemy". brakowało mi tej ironii w głosie. brakowało mi tego łobuzerskiego uśmiechu. tego magicznego błysku w oczach. brakowało mi ciebie.
|
|
 |
choćbyś wszystkie przeszedł drogi, nie dotrzesz do granicy duszy, taka w niej głębia. natura rzeczy lubi się ukrywać.
|
|
 |
- zgadnij kto to. - właścicielką zimnych rąk, jesteś tylko ty, kochanie.
|
|
 |
dawno, dawno temu, za górami, za lasami... niegodziwiec rozkochał w sobie naiwną księżniczkę. historia dobiegła końca, happy endu nie było. jednak ona zatykała uszy na wieść o morałach, czekała wciąż z nadzieją na kolejny tom.
|
|
 |
za tysiąc lat może jednak się spotkają. może odbudują to, co zamarzło w nich, kiedy przyszły pierwsze, chłodne dni.
|
|
 |
kolejny raz widząc jej podbite oko i słysząc słowa: "przecież go kocham", już jej nie pocieszałam i nie mówiłam, że wszystko będzie dobrze. spojrzałam na nią z góry i ze słowami: "on przecież też cię kocha, tylko, że bardziej okazuje uczucia", odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. byłam dumna, że to powiedziałam, tak samo jak w dniu, kiedy to ja zostawiłam takiego skurwysyna.
|
|
 |
nie chcę się zmieniać. chcę, aby pozostał we mnie ten urok dziecka, ta magia doceniania chwili, ten zachwyt nad światem, ta ufność, wiara w miłość. nie chcę dorosnąć i zdjąć różowych okularów. nie chcę być rozsądna, poprawna, robić tego, co powinnam. najbardziej pragnę pozostać sobą... roztrzepaną, roześmianą, zakręconą.
|
|
 |
mam do ciebie słabość, ogromną. i nie mam ci za złe, że odszedłeś ode mnie już tyle razy. wręcz raduję się niezmiernie tym, że wróciłeś. przecież wcale nie musiałeś, każda kobieta z chęcią wzięłaby cię w swoje ramiona. ty jednak za każdym razem wracasz w moje - tak nieidealne.
|
|
 |
nigdy nie sądziłam, że powiem to w takim wieku. w życiu nie pomyślałabym, że moja nienawiść i chęć ucieczki będzie aż tak silna. w końcu to mój dom, w którym uwielbiam się zaszywać. moja kuchnia, którą tak wiele razy naraziłam na spalenie. mój taras, na którym kocham przesiadywać wieczorami z kubkiem kakao. moje miejsce na ziemi, za którym będę tęsknić. ale nie mogę tu być - nie dam rady. muszę uciec, jak najdalej - dla samej siebie, dla uratowania mojej psychiki i ogarnięcia nerwów, które są już w strzępkach. chcę być jak najdalej stąd - bo mnie niszczy ten dom, te wspomnienia, to wszystko co się tu wydarzyło i co dzieje się aktualnie. a ja nie dam rady, jeśli tu zostanę.
|
|
 |
czy ty wiesz, że oddałabym wszystkie twoje zasrane anioły, za jedną godzinę z nim? tą jedną, jedyną godzinę. żeby mu powiedzieć to czego nie zdążyłam. wiesz co powiedziałabym mu jako pierwsze? powiedziałabym mu, że najbardziej żałuje tych wszystkich grzechów, których nie zdążyłam z nim popełnić.
|
|
 |
z pokorą znosiłam wszystkie, nowe panienki u twojego boku. z ogromnym bólem znosiłam to, jak stopniowo cię traciłam, ale dziś wiem, że to czekanie było warte twoich słów: i mimo tego, że w życiu miałem wiele kobiet, nie znalazłem żadnej, która chociażby w połowie była tak cudowna, jak ty.
|
|
|
|