 |
daj mi szanse, a obiecuje ze nie zmaszcze.
|
|
 |
przepełniona beznadziejną nienawiścią.
|
|
 |
Dni pełne złości i oczekiwania
|
|
 |
Przekonany byłem o tym, że dla Ciebie i dla ludzi dookoła będzie lepiej
Więc do przodu brnę
Tak na prawdę pogrążając się
|
|
 |
Czasem nie wiesz, że znów popełniasz błąd
|
|
 |
mamy problem Ale wolę pracować nad tym z tobą
Niż iść naprzód i zacząć z kimś innym
|
|
 |
Aparaty skierowane na Ciebie, spytaj mnie, co jest najlepszą stroną
|
|
 |
Tak długo jak mnie kochasz możemy głodować,
możemy być bezdomni, możemy być spłukani
|
|
 |
Ale, hej teraz, nie martw się, oboje wiemy co robić.
Wykorzystam moje szanse
|
|
 |
Wytrzymamy to razem, uśmiechnij się nawet jeśli twoje serce jest niezadowolone
|
|
 |
- idziesz ze mną? - rzucił do niego kumpel. pokręcił głową, reagując tak samo na kolejne namowy. padało coraz mocniej, więc w końcu zwinęliśmy się z boiska. rozkminiając coś z innym ziomkiem trzymał się kilka metrów za nami. - ej, ja chyba lecę skrótem, bo się zbiera na konkretną ulewę. siemanko Wam! - ruszyłam w przeciwnym kierunku, co od razu go zainteresowało. momentalnie przyspieszył. - ja lecę z nią, bo jeszcze coś jej się stanie. - rzucił i ruszył za mną, a kiedy oddaliliśmy się nieznacznie, powoli zaczynałam się zastanawiać w którą stronę uciekać. pierwsze zdanie rzucone do mnie: - jak tam chcesz, ale ja sądzę, że lepiej gdybyś tą koszulkę zdjęła. - z kim ja tworzę team,boże.
|
|
 |
- ej, myślałaś, że za Ciebie wbiegnę. wiem. wiem, że tak pomyślałaś! - zarzucił mi, by kilka akcji później doprowadzić do czołowego zderzenia, gdy akurat cofnęłam się w biegu do odbicia. - na cholerę wbiegasz za mnie, kiedy już tak nie myślę?! - rzuciłam mierząc go spojrzeniem. - czy ja jestem taki tyci tyci, że nie widzisz jak biegnę? - bronił się, robiąc głupią minę. tak, jesteśmy najdziwniejszym teamem, który przy jednej akcji wspiera się, motywuje, chwali i gratuluje, by za chwilę rzucać potok pretensji i zdziwienia.
|
|
|
|