 |
dopalał fajkę, więc wstał mimowolnie i strzepał piasek z jeansów. - kiedy zobaczyłem Cię tu pierwszy raz, z tamtą kuzynką, uśmiechniętą, tak cudowną, wiesz co pomyślałem? że się zabawię. kurewsko. zabawię się Tobą, po czym odejdę. - zaśmiał się. - wydawałaś mi się zupełnie nieszkodliwa. delikatna. do zranienia. - mruknął posyłając mi uśmiech, po czym nachylił się i musnął moje wargi. - um, miło wiedzieć. - rzuciłam w odpowiedzi niechętnie naciągając mocniej bluzę na dłonie. pomógł mi wstać. - jak się okazało, podstępna żmija z Ciebie. ukradłaś mi serce, głupku. - wyznał obejmując mnie ramieniem, na co mocniej do Niego przylgnęłam. pociągnął mnie w stronę powrotną. - jak chcesz to Ci oddam. - spojrzał na mnie z góry. - cudnie mi tak, wiesz.
|
|
 |
trzymam się, choć wciąż przesiaduję po kilka godzin pod drzwiami nasłuchując Jego powrotu. wieczorem sprawdzam komórkę, wiadomości, połączenia, cokolwiek, szukam odznak życia. przeglądam wspólne zdjęcia, zarzucam w głośnikach nasze ulubione bity. co sobotę bezczynnie siedzę opierając się po łóżko, w Jego koszulce. wypalam fajkę, odpalając kolejną. destrukcja uczuć, koniec wariackich popisów serca.
|
|
 |
Życie nasze składa się z krótkich momentów.
Cudownych chwil, czy przykrych incydentów
|
|
 |
Totalnie różni a jednak tacy sami
Mocno połączeni, połączeni odczuciami.
|
|
 |
To anioł z diabłem mówią mi co lepsze, tylko szkoda, że ten drugi troszkę głośniej
szepcze
|
|
 |
Olać wszystko, rozpocząć nową misję,
Chociaż nie powinienem olać, teoretycznie
|
|
 |
z wielkim westchnieniem patrze na przyszłość , bolało ją serce, to napewno
|
|
 |
z wielkim westchnieniem patrze na przyszłość , bolało ją serce, to napewno
|
|
 |
Biegniemy w ogień, By mocniej żyć
|
|
 |
dałam Ci wszystko na starcie, nie mam nic więcej
|
|
 |
chciałabym mieć wyjebane, ale nie umiem i za bardzo nie wiem jak to zrobić.
|
|
 |
każdy coś w życiu zjebał, nie mogłam być gorsza
|
|
|
|