|
leżę na czymś ostrym i twardym. skalpel przecina mój brzuch na dwie części, a w inne części ciała mam powbijane żyletki, noże, widelce. i śmieję się, jak jakaś psychopatka. artystyczny nieład, wokół mnie kręci się tysiąc lekarzy, lecz żaden nie ma zamiaru nawet podejść bliżej mnie. po pewnym czasie zaczynam krwawić, tętno zaczyna robić się zbyt szybkie. jestem cała zalana krwią. nagle jeden z lekarzy podchodzi do mnie i wyrywa mi serce z klatki piersiowej. "operacja się udała, wreszcie zdechła!" - krzyknął. / paktoofoonika
|
|
|
siadam w kącie. czuję, jak ziemia osuwa mi się spod nóg, jak powoli zalewa mnie czarna woda. topię się. moje ręce chwytają jakieś ostre pazury, które kaleczą moje ramię. zaczynam krzyczeć, drzeć się, jak mogę. przed oczami mam obraz moich bliskich śmiejących się ze mnie. zapadam się jednocześnie krztusząc się moimi słonymi łzami. cudowny stan, wreszcie nie oddycham, nie czuję. rozpadłam się.. / paktoofoonika
|
|
|
mam dość tego cholernego stanu. tata urządza sobie prywatkę z kolegami, jak zwykle awanturuje się z moją mamą, ponieważ alkohol zapanował nim po całości. moja siostra to zlewa, siedzi przy komputerze. mojego brata nie ma w domu. czy tylko ja mam uczucia ? czy tylko ja nie mogę dłużej na to patrzeć ? czy tylko pod moją poduszką, łóżkiem, w mojej szafce, na moim biurku leży stos żyletek i chusteczek, a wy nawet nie rzucicie na to okiem ? co jest kurwa ? / paktoofoonika
|
|
|
upadam na łóżko i patrzę w sufit. widzę na nim jego twarz. odwracam wzrok na podłogę- tam jego twarz. odwracam się, ryj leży na poduszce, zamykam oczy- widzę jego twarz. zakrywam się poduszką- widzę jego twarz. kurwa, nawet jak się kąpię to na wodzie widzę jego twarz. / paktoofoonika
|
|
|
wiesz co jest zbyt piękne ? nie urodzenie dziecka i cieszenie się z jego narodzin. nie ślub jakiejś młodej pary. nie malutki, słodziutki piesek. nie jakaś wychudzona modelka. zbyt piękna jest śmierć, aby w tak młodym wieku móc się w niej całkowicie zanurzyć.. / paktoofoonika
|
|
|
ja? jakie ' ja ' ? nie ma mnie, nie istnieję, przykro mi.
|
|
|
z dnia na dzień, coraz bardziej przestaję się bać. moja głowa jest przepełniona myślami samobójczymi. zastanawiam się, jaki rodzaj samobójstwa wybrać. nie boję się. coraz głębiej wbijam żyletkę, coraz częściej. słyszę różne epitety na swój temat, najczęściej negatywne. szczerze ? jebie mnie to. niedługo będziecie musieli znaleźć sobie inną osobę do wyżywania się. ja będę gnić w czyśćcu, a z drugiej strony w piachu i czuć, jak pająk buduje sobie w moim uchu dom, a robaki pożerają moje oczy. / paktoofoonika
|
|
|
nie rozumiem, dlaczego nie chciałeś mi pomóc, tylko patrzyłeś jak staczam się i spadam w jakąś otchłań. dlaczego przyglądałeś się mi z uśmiechem, kiedy ledwo żyłam. dlaczego zamiast podać mi pomocną dłoń, Ty kopałeś leżącego. dlaczego, odpowiedz mi. przecież byłam kiedyś dla Ciebie całym światem, nie mogłeś beze mnie żyć. los jest okrutny, robi z mojego życia kabaret. to smutne, że cudowne uczucie przepełnione miłością potrafi przemienić się w uczucie przepełnione nienawiścią i śmierdzącym gównem. / paktoofoonika
|
|
|
nadejdzie taki moment, w którym zamknę oczy. nie będę widzieć nic, a jednocześnie wszystko. wszystkie szczęśliwe chwile jak i gówniane przelecą mi przez myśl i będę je dokładnie widzieć. przypomną mi się wszelkie sytuacje, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy, tak samo jak i te sytuacje, przez które wylewałam sporo łez. może będę w lepszym świecie, a może będę smażyć się w piekle. ale wiem, że przyjdzie taki moment. niedługo. niebawem. jeszcze trochę.. / paktoofoonika
|
|
|
|
doskonale pamiętasz ten dzień, kiedy po raz ostatni tak mocno trzymał Twoją rękę. gdy tak głęboko patrzył w Twoje oczy, aż w pewnej chwili brąz Jego tęczówek wraz z Twoim błękitem zaczął tworzyć nowy, niepowtarzalny kolor. gdy Jego uśmiech wypełniał całe Twoje wnętrze. gdy ramiona swoją siłą gwarantowały wieczne bezpieczeństwo. gdy wystarczała Jego obecność, a Ty byłaś pewna, że to ten jedyny na całe życie. gdy zainwestowałaś wszystko w tę miłość. każdy wolny czas, odwołane spotkania, sprzeczka z rodzicami, wagary. byłaś pewna tego uczucia, jak niczego innego w swoim życiu. a On tak po prostu zrezygnował - z przyszłości, z miłości, z Ciebie. [ yezoo ]
|
|
|
budzę się u mojej przyjaciółki w domu. otwieram oczy, czuję już ból głowy. przed moimi oczyma na stoliku stoją dwie flaszki wódki. wstaję, przypadkowo nadepnęłam na szkło. widocznie w nocy ktoś rozjebał szklankę. wyglądam przez okno, słyszę jak tykają wskazówki zegara. 'tik tak tik tak tik tak' - powtarzam do siebie. 'co jest kochanie?' - odzywa się jakiś nieznajomy głos i obejmuje mnie z tyłu. 'jak się spało?' - pyta. nawet nie mam pojęcia kto to. 'dobrze' - odpowiadam. wyrywam się z jego ramion rozpłakana, ubieram się i uciekam do domu. wiatr suszy moje łzy. co ja z sobą robię.. / paktoofoonika
|
|
|
znasz ten moment. zaprosił Cię do siebie, jesteście sami w domu. siadasz wygodnie na łóżku, on pyta czy chcesz coś do picia. Tobie już nie chce się pić, wypiłaś za dużo na imprezie, z której właśnie Cię zabrał. jednak nie posłuchał Cię, wyszedł do kuchni po jakikolwiek gówniany napój. siedzisz na tym łóżku, słyszysz swój oddech i bicie swojego serca. zastanawiasz się, czy już się rozbierać, czy poczekać, aż on rozbierze Cię swoimi zębami. wybrałaś drugą opcję. wraca, rozbiera Cię i siebie przy okazji. wie, że tego pragniesz tak samo jak i on. jednorazowa przygoda. pieprz się z nim dziwko, pieprz. to nagranie jak Ci wkłada widział już każdy w szkole. odpowiada Ci to suko, lubisz jak chłopakom stają fiuty na widok Twoich cycków. śmiało mogę zawołać do Ciebie 'kurwa'. / paktoofoonika
|
|
|
|