głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika olussiak

przyjdź po mnie. wyciągnij mnie z domu  teraz  na wieczór  na noc  do rana. idźmy gdzieś. niech jesień mrozi nam tyłki  niech nazajutrz spierzchnięte usta pieką od nadmiernej ilości pocałunków. siedząc gdzieś  gdziekolwiek  pokochajmy się na nowo.

definicjamiloscii dodano: 6 października 2011

przyjdź po mnie. wyciągnij mnie z domu, teraz, na wieczór, na noc, do rana. idźmy gdzieś. niech jesień mrozi nam tyłki, niech nazajutrz spierzchnięte usta pieką od nadmiernej ilości pocałunków. siedząc gdzieś, gdziekolwiek, pokochajmy się na nowo.

zapewne trochę obsesyjnym jest ciągłe myślenie o Nim  wyłapywanie Go wzrokiem na przerwach i ciągłe zagryzanie warg  kiedy pochodzi ku mnie. cudownie się uśmiecha  odruchowo obejmuje mnie ramieniem i szepcze do ucha  że cudownie dziś wyglądam. czar  który pryska każdego wieczoru  gdy leżąc w bluzie zarzuconej na cienką pidżamę  otulona Jego zapachem  znów zaczynam się bać   każdego oddechu  uczuć  szczęścia.

definicjamiloscii dodano: 6 października 2011

zapewne trochę obsesyjnym jest ciągłe myślenie o Nim, wyłapywanie Go wzrokiem na przerwach i ciągłe zagryzanie warg, kiedy pochodzi ku mnie. cudownie się uśmiecha, odruchowo obejmuje mnie ramieniem i szepcze do ucha, że cudownie dziś wyglądam. czar, który pryska każdego wieczoru, gdy leżąc w bluzie zarzuconej na cienką pidżamę, otulona Jego zapachem, znów zaczynam się bać - każdego oddechu, uczuć, szczęścia.

złapałam w dłoń reszty z dwuzłotówki w drugiej ściskając wodę mineralną. ruszyłam na szkolne boisko  siadając na pierwszej  wolnej ławce i przyglądając się grze znajomych  który nie zrobili sobie przerwy między dwoma wf'ami.   cześć.   usłyszałam nagle nad sobą. kątem oka widziałam te znajome jeansy  a powoli do moich nozdrzy docierał  także charakterystyczny zapach. wstałam na chwiejnych nogach  wciąż patrząc pod siebie. stałam przez Nim  znów blisko. ujął moją twarz w dłonie unosząc ją. w piersi łomotało mi serce  a wszelkie dopływy powietrza wydawały się odcięte.   jesteś.   wybełkotałam  ledwo utrzymując się w pionie. wsparł mnie ramieniem.   obiecałem.

definicjamiloscii dodano: 5 października 2011

złapałam w dłoń reszty z dwuzłotówki w drugiej ściskając wodę mineralną. ruszyłam na szkolne boisko, siadając na pierwszej, wolnej ławce i przyglądając się grze znajomych, który nie zrobili sobie przerwy między dwoma wf'ami. - cześć. - usłyszałam nagle nad sobą. kątem oka widziałam te znajome jeansy, a powoli do moich nozdrzy docierał, także charakterystyczny zapach. wstałam na chwiejnych nogach, wciąż patrząc pod siebie. stałam przez Nim, znów blisko. ujął moją twarz w dłonie unosząc ją. w piersi łomotało mi serce, a wszelkie dopływy powietrza wydawały się odcięte. - jesteś. - wybełkotałam, ledwo utrzymując się w pionie. wsparł mnie ramieniem. - obiecałem.

prawdopodobnie tamtego pierwszego jesiennego wieczoru  kiedy chłód nocy już dawał o sobie znać  gdzieś pomiędzy jednym  a drugim buchem  którego złapał do płuc   tylko mi się wydawało  że gdzieś w mrok zostało wypowiedziane krótkie 'kocham'.

definicjamiloscii dodano: 5 października 2011

prawdopodobnie tamtego pierwszego jesiennego wieczoru, kiedy chłód nocy już dawał o sobie znać, gdzieś pomiędzy jednym, a drugim buchem, którego złapał do płuc - tylko mi się wydawało, że gdzieś w mrok zostało wypowiedziane krótkie 'kocham'.

zapewne to  że tuż po przymknięciu powiek  pojawiasz się  to nieistotne. cholernie błędne nie jest również przyspieszone bicie mojego serca  po kilkanaście iskierek w źrenicach i uśmiech  kiedy tylko stajesz przede mną. zapamiętywanie układu linii na Twoich dłoniach z przesadną dokładnością to żaden obłęd. nikłe korzenie obsesji. wstęp w którym zaczynam rozpoznawać wśród tłumu Twój zapach i powoli się zakochuję.

definicjamiloscii dodano: 5 października 2011

zapewne to, że tuż po przymknięciu powiek, pojawiasz się, to nieistotne. cholernie błędne nie jest również przyspieszone bicie mojego serca, po kilkanaście iskierek w źrenicach i uśmiech, kiedy tylko stajesz przede mną. zapamiętywanie układu linii na Twoich dłoniach z przesadną dokładnością to żaden obłęd. nikłe korzenie obsesji. wstęp w którym zaczynam rozpoznawać wśród tłumu Twój zapach i powoli się zakochuję.

nienawidzę oklepanych tekstów podłapanych gdzieś z neta.  nie znoszę niespodzianek  'zobaczysz'  'spodoba Ci się'   kiedy osoba wygłaszająca te przypuszczenia nie ma zupełnie pojęcia  jaka jestem  co lubię i że w sumie nigdy się nie maluję  nie noszę sukienek  nie przepadam za wiśniami i mało piję  co wykracza poza powszechne stereotypy. odrzucają mnie goście  uważający się 'facetów'  bo zaliczyli już niejeden zgon na vixie  i regularnie mają dostęp do fajek. kurwa  pojmij  że znając co najwyżej kilka cech mojego charakteru  moje imię i pasję   pozostaniesz co najwyżej znajomym.

definicjamiloscii dodano: 5 października 2011

nienawidzę oklepanych tekstów podłapanych gdzieś z neta. nie znoszę niespodzianek, 'zobaczysz', 'spodoba Ci się' - kiedy osoba wygłaszająca te przypuszczenia nie ma zupełnie pojęcia, jaka jestem, co lubię i że w sumie nigdy się nie maluję, nie noszę sukienek, nie przepadam za wiśniami i mało piję, co wykracza poza powszechne stereotypy. odrzucają mnie goście, uważający się 'facetów', bo zaliczyli już niejeden zgon na vixie, i regularnie mają dostęp do fajek. kurwa, pojmij, że znając co najwyżej kilka cech mojego charakteru, moje imię i pasję - pozostaniesz co najwyżej znajomym.

to nieistotne o której przychodził. nie liczyło się kilka cyferek odznaczających się wśród ciemności na zegarku. wcale nie było chorym wyskakiwaniem za piętnaście trzecia z domu wciskając na stopy kapcie. obsesja? bo lubiłam ocierać rozgrzewająco dłońmi swoje ramiona podczas  kiedy On powtarzał  że musiał mnie zobaczyć przed snem?

definicjamiloscii dodano: 5 października 2011

to nieistotne o której przychodził. nie liczyło się kilka cyferek odznaczających się wśród ciemności na zegarku. wcale nie było chorym wyskakiwaniem za piętnaście trzecia z domu wciskając na stopy kapcie. obsesja? bo lubiłam ocierać rozgrzewająco dłońmi swoje ramiona podczas, kiedy On powtarzał, że musiał mnie zobaczyć przed snem?

Usiadłam na łóżku okrywając swoje kruche ciało kocem.Wolnym ruchem sięgnęłam po kubek z herbata leżący na nocnej szafce i objęłam go rękoma.Czułam przyjemną woń malin więc zamoczyłam usta w gorącym napoju.Zamknęłam oczy i znalazłam sie w zupełnie innym miejscu.Szłam parkiem kopiąc jesienne liście.Prawą dłoń ogrzewało mi ciepło Jego dłoni a moje usta ciepło Jego warg.Otworzyłam oczy wydobywajac z nich łzy.Pamietam ten brązowy wzrok wpatrzony we mnie.Po 2 latach znów go doswiadczyłam..Upiłam kolejny łyk herbaty tracąc kolejne łzy.Ale są jeszcze Niebieskie oczy o których zapomnieć nie mogę..Tęsknie i kocham ich obu ale z żadnym nie mogę być..Za późno na ratowanie czegoś co sama spieprzyłam co sama odtrąciłam..Dopiero zrozumiałam że od zawsze zależalo mi na Nich obu...Odłozyłam szybko kubek na szafce i skuliłam się na łóżku.Nie czułam bólu nie czułam żalu.Czułam ogromną pustkę i strach że już nigdy nic nie będzie jak dawniej że ta jesień będzie kompletnie bez barw..Bez Nich..  pozorna

pozorna dodano: 3 października 2011

Usiadłam na łóżku okrywając swoje kruche ciało kocem.Wolnym ruchem sięgnęłam po kubek z herbata leżący na nocnej szafce i objęłam go rękoma.Czułam przyjemną woń malin,więc zamoczyłam usta w gorącym napoju.Zamknęłam oczy i znalazłam sie w zupełnie innym miejscu.Szłam parkiem kopiąc jesienne liście.Prawą dłoń ogrzewało mi ciepło Jego dłoni,a moje usta ciepło Jego warg.Otworzyłam oczy wydobywajac z nich łzy.Pamietam ten brązowy wzrok wpatrzony we mnie.Po 2 latach znów go doswiadczyłam..Upiłam kolejny łyk herbaty tracąc kolejne łzy.Ale są jeszcze Niebieskie oczy,o których zapomnieć nie mogę..Tęsknie i kocham ich obu,ale z żadnym nie mogę być..Za późno na ratowanie czegoś,co sama spieprzyłam,co sama odtrąciłam..Dopiero zrozumiałam,że od zawsze zależalo mi na Nich obu...Odłozyłam szybko kubek na szafce i skuliłam się na łóżku.Nie czułam bólu,nie czułam żalu.Czułam ogromną pustkę i strach,że już nigdy nic nie będzie jak dawniej,że ta jesień będzie kompletnie bez barw..Bez Nich..||pozorna

Kochana czuję to samo..Zaczynam coś ważnego w życiu  a na niczym nie mogę sie skupić  bo ciągle moje myśli krążą nie tam gdzie powinny.. Miejmy nadzieję że ten stan w końcu kiedys minie..   teksty pozorna dodał komentarz: Kochana,czuję to samo..Zaczynam coś ważnego w życiu, a na niczym nie mogę sie skupić, bo ciągle moje myśli krążą nie tam gdzie powinny.. Miejmy nadzieję,że ten stan w końcu kiedys minie..;* do wpisu 3 października 2011
Wiedziałam że w końcu któregoś dnia już nie wytrzymam i wybuchnę histerycznym płaczem lecz nie sądziłam że nastąpi to tej nocy.Złapałam szpilki w dłonie i na boska dreptałam ciemną noca w stronę domu.Tak dawno nie płakałam lecz nie jestem tak silna na jaka wyglądam potrafie się śmiać lecz wewnątrz krzyczę z bólu.Czułam kamyczki pod stopami mimo to nie zwalniałam kroku.Nie ocierałam łez ani nie poprawiałam fryzury zniszczonej przez wiatr po prostu szłam przed siebie.Tak bardzo chciałam by był obok.By wziął mnie w ramiona i prowadził przez ciemne uliczki by kochał i tęsknił..Przystanęłam.Mój szloch przerodził się w niepohamowany gorzki płacz.Płakałam nie mogąc opanować łez.Oparłam się o drzewo przeklinając siebie za to że to wszystko moja wina..Ale gdyby rzeczywiscie kochał i tęsknił znalazłby sposób by to zmienić..Nagle dostrzegłam męską sylwetkę zmierzającą w moja stronę.Otarłam łzy próbując rozpoznać w nim Jego..Nie rozpoznałam bo przecież dla niego juz nie istnieję..  pozorna

pozorna dodano: 2 października 2011

Wiedziałam,że w końcu któregoś dnia już nie wytrzymam i wybuchnę histerycznym płaczem,lecz nie sądziłam,że nastąpi to tej nocy.Złapałam szpilki w dłonie i na boska dreptałam ciemną noca w stronę domu.Tak dawno nie płakałam,lecz nie jestem tak silna na jaka wyglądam,potrafie się śmiać,lecz wewnątrz krzyczę z bólu.Czułam kamyczki pod stopami mimo to nie zwalniałam kroku.Nie ocierałam łez,ani nie poprawiałam fryzury zniszczonej przez wiatr,po prostu szłam przed siebie.Tak bardzo chciałam by był obok.By wziął mnie w ramiona i prowadził przez ciemne uliczki,by kochał i tęsknił..Przystanęłam.Mój szloch przerodził się w niepohamowany,gorzki płacz.Płakałam nie mogąc opanować łez.Oparłam się o drzewo przeklinając siebie za to,że to wszystko moja wina..Ale gdyby rzeczywiscie kochał i tęsknił znalazłby sposób by to zmienić..Nagle dostrzegłam męską sylwetkę zmierzającą w moja stronę.Otarłam łzy próbując rozpoznać w nim Jego..Nie rozpoznałam,bo przecież dla niego juz nie istnieję..||pozorna

definicjamiloscii się wypala  nie ogarnia tego  co się dzieje  ma masę spraw na głowie. dziubki  wracam za jakiś tydzień mniej więcej  muszę się zregenerować.

definicjamiloscii dodano: 1 października 2011

definicjamiloscii się wypala, nie ogarnia tego, co się dzieje, ma masę spraw na głowie. dziubki, wracam za jakiś tydzień mniej więcej, muszę się zregenerować.

Jego palce zaciskały się wokół mojego nadgarstka.   On na Ciebie nie zasługuje! to narkoman  idiota  chory drań  który nie docenia tego  co ma!   wybuchał kolejnymi epitetami.   puść. puść  bo to Ty zachowujesz się teraz  jak idiota i chory drań. puść  jeśli chcesz wyjaśnień  a nie żebym odeszła. puść mnie.   odparłam spokojnie starając się nie okazywać bólu  jaki mi wyrządzał. rozluźnił uścisk  a jęk wydobywający się z Jego gardła ułożył się w krótkie 'dlaczego?'. przełknęłam ślinę.   zmienił priorytety. odkopał swoje serce  kiedy Ty własne zakopywałeś. On pokazał mi wagę milczenia  gdy pytałeś co się stało i zapewniałeś  że na pewno się ułoży. przytulał mnie  podczas gdy Ty na Jego miejscu rzuciłbyś krótkie 'nie pękaj'. wiesz co to czułość? nie masz pojęcia. a czym jest kochanie kogoś...?   wybełkotałam z serią zawahań  przerw na oddech. ostatni raz mnie pocałował lekko drżąc i odszedł z dwoma dotąd mi obcymi kroplami w oczach.

definicjamiloscii dodano: 30 września 2011

Jego palce zaciskały się wokół mojego nadgarstka. - On na Ciebie nie zasługuje! to narkoman, idiota, chory drań, który nie docenia tego, co ma! - wybuchał kolejnymi epitetami. - puść. puść, bo to Ty zachowujesz się teraz, jak idiota i chory drań. puść, jeśli chcesz wyjaśnień, a nie żebym odeszła. puść mnie. - odparłam spokojnie starając się nie okazywać bólu, jaki mi wyrządzał. rozluźnił uścisk, a jęk wydobywający się z Jego gardła ułożył się w krótkie 'dlaczego?'. przełknęłam ślinę. - zmienił priorytety. odkopał swoje serce, kiedy Ty własne zakopywałeś. On pokazał mi wagę milczenia, gdy pytałeś co się stało i zapewniałeś, że na pewno się ułoży. przytulał mnie, podczas gdy Ty na Jego miejscu rzuciłbyś krótkie 'nie pękaj'. wiesz co to czułość? nie masz pojęcia. a czym jest kochanie kogoś...? - wybełkotałam z serią zawahań, przerw na oddech. ostatni raz mnie pocałował lekko drżąc i odszedł z dwoma dotąd mi obcymi kroplami w oczach.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć