 |
Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz 'dobranoc' i nie mogę przez to usnąć.
|
|
 |
zrujnowałeś to co przecież było piękne
|
|
 |
Gdzie jest granica? Co wolno, i co warto?
Szukam, a każdy krok jest dla mnie w życiu niespodzianką.
|
|
 |
Kłótnie zniszczyły wiele relacji na mej drodze,
ale cóż, wiem co myślę, nie na wszystko się zgodzę.
|
|
 |
Nie bój się jutra. Niech jutro boi się Ciebie!
|
|
 |
- Ciężko pracuj i staraj się jak możesz!
- ...
- To nam pozostałym będzie lżej. _Garfield
|
|
 |
I think I need glasses because everywhere I look, people have two faces.
|
|
 |
- To wyglądało trochę inaczej. Poznałem Ją, kiedy dotykała dna. Gdy spotkaliśmy się po raz drugi, była w lepszym nastroju.
Potem się dowiedziałem, że nazywała ten stan 'pogodnym'.
- Przysięgam, nic wtedy o Nim nie wiedziałam. Był dla mnie tylko tym Nieznajomym Chłopakiem... dzięki któremu właściwie nadal żyłam. Choć ani Ja, ani On nie byliśmy wtedy tego świadomi.
|
|
 |
Naprawdę myślałam, że to on jest tym jedynym. To przekonanie potęgował jeszcze fakt, że wszyscy byli przeciwni temu związkowi. Byliśmy trochę jak Romeo i Julia... ależ to się wydaję teraz żałosne.
Ja byłam żałosna i naiwna. On to wykorzystał.
|
|
 |
- Chyba lubisz deszcz? - dodał po chwili.
Podniosła twarz do góry, jakby wystawiając ją na kolejną falę zimnych kropli.
- Nie muszę w tedy udawać. Nie muszę ukrywać łez - mogę się w końcu poddać i dołączyć do otaczającej melancholii - otworzyła jedną powiekę i spojrzała na Niego. - A ty? Co Ty tutaj robisz?
Wzruszył ramionami, sam dokładnie nie wiedząc.
- Też lubisz deszcz? - spytała, przesuwając nosem po ramieniu.
- Nie cierpię.
- W takim razie, co tu robisz? Nie rozumiem.
- Ja też nie - wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął do Niej.
|
|
 |
Przysiadł na drugim końcu ławki. Deszcz nadal moczył Jego włosy, sprawiając, że zwykle idealna fryzura teraz zamieniła się w jeden wielki bałagan. Ale On jakby nie dostrzegał tych kropel. Nawet nie zdawał sobie sprawy z zimna.
- Przeziębisz się - zasugerował, marszcząc brwi i spoglądając z ukosa na dziewczynę.
Wzruszyła ramionami.
- Podejmę to ryzyko.
Przez chwilę milczeli.
- Przeziębisz się - odezwała się niespodziewanie, odwracając głowę w Jego kierunku.
Uśmiechnął się słabo.
- Podejmę to ryzyko - powtórzył za Nią. Dziewczyna jednak nie oddała uśmiechu. Skuliła się z powrotem.
|
|
 |
- Wszystko w porządku? - rzucił tak nagle w głuchą przestrzeń, że dźwięk głosu nawet jego lekko wystraszył.
Podniosła głowę, a on cofnął się o krok. Jej twarz, blada jak u upiora, ściągnięta w wyrazie obojętności, chwytała za serce nie tylko swoją bezradnością, ale także było w niej coś przerażającego.
Jej wzrok nawet nie spoczął na jego twarzy.
- A wygląda na to? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, spoglądając gdzieś w bok. Głos miała zachrypnięty, gdyby nie to wydałby się delikatny i przyjazny. Znów spuściła głowę, zamykając tym razem powieki.
Przez chwilę się wahał, ale nie odszedł. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego się przejął, ale coś mu mówiło, że nie może teraz tak odejść.
|
|
|
|