 |
Widzę jak stoisz w oknie, mi brakuje oddechu
I nie jestem już adresatem Twoich uśmiechów.
|
|
 |
Siedzę w pustym mieszkaniu, myślę o tym jak było
Pytam czemu to wszystko się tak szybko zużyło
|
|
 |
Ciągle myślę o zmianach, pragnę lepiej się poczuć
Ale budzę pijany w aucie gdzieś na poboczu
Patrze w niebo i pytam, gdy ten obraz się ściemnił
Czy tą pustkę po Tobie da się w ogóle wypełnić.
|
|
 |
Znów się o coś rozbijam, w duszy robi się zimno
Dobrze wiemy oboje, że tak być nie powinno
Patrzę na fotografie, to mnie wciąga jak opium
Dłuższą chwilę nie mogę, od nich oderwać wzroku
|
|
 |
Ta nadzieja umiera, kiedyś byłaś mi bliska.'
|
|
 |
Powiedz mi, gdzie Ty jesteś, kiedy jesteś potrzebna.
|
|
 |
Te wspomnienia mordują, patrzę znów na zegarek,
Cały czas się uginam bracie pod ich ciężarem,
Parę drinków wypijam, chcę czym innym się zająć,
Ale one są tutaj, co chwile wracają.
|
|
 |
Wciąż pamiętam jak to jest, kiedy Ty byłaś obok
Dziś już nie jest tak błogo, jakby ktoś rzucił klątwę
Na to wszystko już patrzę pod nieco innym kątem
Rozmawiałem dziś z Tobą, byłaś w fatalnej formie
Chodź nas nie ma, to nigdy nie porzucę tych wspomnień
|
|
 |
Pamiętamy! B. [*] [*] [*]
|
|
|
|