 |
|
Mówiłem jedno, robiłem odwrotnie; wieczny opornik.
|
|
 |
|
Można zgubić sens, gdy odchodzi ktoś kto był wszystkim.
|
|
 |
|
Pośród znikających dni chciałbym złapać każdą chwilę mocno w dłonie, nie wypuścić nigdy tych skarbów.
|
|
 |
|
Siedzę, wpatruję się w szybę, emocje pod samą szyję.
|
|
 |
|
tak bardzo było mi ciężko zaufać, otworzyć się przed kimś, oddać swoje serce. z wielkim trudem pokonałam to wszystko, ale po co? tylko po to żeby znów kolejny raz cierpieć? żeby kolejny raz zostawać sama? dlaczego ciągle coś się kończy tak po prostu niespodziewanie? dlaczego to wszystko jest tak niesprawiedliwe? dlaczego znów muszę o kimś zapominać? dlaczego znów muszę szukać sensu w bezsensie? na prawdę już nie wiem, jak żyć. brakuje mi sił patrzeć na to wszystko, co dzieje się dookoła nas. niestety na pewne rzeczy nie mamy wpływu i doceniamy, jak tracimy. FUCK!
|
|
 |
|
nie potrafię ułożyć swoich myśli, nie wiem co dzieje się wokół mnie, nie wiem jak do tego wszystkiego doszło. jestem nieświadoma tego, co miało miejsce. nie dochodzi to do mnie, wariuję na Twoim punkcie. nie potrafię przestać o Tobie myśleć, nie potrafię normalnie funkcjonować. nie byłam w pełni świadoma, że tyle dla mnie znaczysz i znaczyć nadal będziesz. dlaczego nie możemy dojść do porozumienia? dlaczego nie potrafimy zamienić kilka słów? dlaczego milczysz? to boli... nie wierzę w to, co zrobiłeś z moją głową. proszę niech to wszystko nabierze barw, bo ja już nie mam sił. naprawdę kurwa nie mam sił!
|
|
 |
|
Dzień 346. Prowokowałam Go cały tydzień. Podlewałam benzyną, najmniejszy zgrzyt między nami. A teraz siedzę w pustym pokoju i nawet nie jest mi specjalnie źle. Tyle tylko, że Święta idą. Nadal nie wiem czego chcę i gdzie tego szukać. Jest nam razem okey. I lubię Go. Nawet zaczęło mi trochę zależeć. Jednak równie dużo mi się nie zgadza...
|
|
 |
|
Czas na większą dynamikę kroków, już nie stoję z boku, dyskretny chłód, sto pokus.
|
|
 |
|
Na celowniku wciąż masz mnie, komu - czemu, wiesz nie jestem tu przypadkiem.
|
|
 |
|
Nie mów mi co robić, bitch please, język za zębami niech trzyma kto inny, nie szkoda mi śliny, analizowałam każdy wybryk, gdy Ty liżesz swoje blizny, mój próg bólu z goła inny.
|
|
 |
|
Chcę sięgnąć szczytu i nie przeszkodzi mi w tym niski wzrost, wyższy głos, obalenie mitu.
|
|
 |
|
Mogę Ci wskazać drogę do szczęścia, tylko nie miej pretensji jeśli to nie ta ścieżka.
|
|
|
|