 |
|
Nie zostawiaj mnie nigdy samej w środku miasta,nie każ mi szukać drogi powrotnej do mojego domu. Nie pozwól mi błądzić ulicami samej,późnym wieczorem ze słuchawkami w uszach i płakać,płakać przez Ciebie. Nawet nie pozwól, by były one spowodowane Tobą.Nie zostawiaj mnie na tym strasznie zimnym powietrzu, całą przemarzniętą całkowicie samą. Nigdy nie spójrz na mnie wzorkiem mówiącym, bym sobie poszła. Nie dotykaj mojej dłoni tak czule, bym poczuła muśnięcie Twoich opuszków po raz ostatni. Nie przytulaj mnie po to, by został na mnie zapach Twoich perfum, których nie poczuję więcej na Tobie, a pozostanie jedynie w niciach materiału mojej kurtki. Nie całuj mnie po to, bym przed snem próbowała przypomnieć sobie kształt Twoich warg. Nie splataj swoich palców wraz z moimi,bym czuła się bezpiecznie,bo gdy zostanę sama tam, w środku miasta,będę błagała byś był obok. Nie pozwól mi umierać każdego dnia z miłości,którą postanowisz zabić,uśmiercając moje serce i moją duszę,mojego wnętrza,mnie samej.
|
|
 |
|
Przygryzłam wargę, by zatrzymać kolejną łzę poszukującą ujścia z mojego policzka, spadła na mój szalik.To zimno, które ograniczyło moje ruchy przez co stałam jak lodowy posąg, sparaliżowało moje ciało, podobno tak drobne ale z wielkim serduchem w klatce piersiowej. Tkwiłam w miejscu ze wzrokiem zawieszonym na jednej z gwiazd, umieszczonej na niebie miliard kroków w górę. Tak bardzo chciałam w tamtym momencie zniknąć jak opadający płatek śniegu na barierkę mostu i rozmyć się w powietrzu jak mgła, nagle. Wzięłam głęboki wdech i zachłysnęłam się powietrzem, zmroziło moje wnętrze i ledwie bijące serce - zamarło, podobnie jak zastygła w oku łza, wżarta w powierzchnię źrenic i moich zielonych tęczówek,które tracą ostrość i widzą zamgloną chmurę metr w dal,przez uprzednie łzy kilka minut wstecz,moja bezsilność. Tak wiem,powinnam zostać,mimo tego,że nie było Ciebie obok byś złapał moją dłoń szepcząc, że jesteś tutaj i potrzebujesz mnie,nie mogąc stracić,w to grudniowe popołudnie tak zimne.
|
|
 |
|
już nie wiem,czym jest szczęście.
|
|
 |
|
'najgorsze jest,gdy udajesz,że to co Cię boli obojętne jest.'
|
|
 |
|
biegnę dalej,choć przeszkody są coraz trudniejsze.
|
|
 |
|
serce pęka,gdy trafia do mnie,że nie znaczę już dla Ciebie nic.
|
|
 |
|
siedzę na parapecie i patrzę,na szary świat za oknem,
na krople deszczu bijące o szybę i zastanawiam się nad czym,czy jeszcze kiedykolwiek Twoje serce zabije dla mnie,tylko dla mnie.
|
|
 |
|
czy życie musi być jedną,wielką niewiadomą?
|
|
 |
|
jesteś tylko Ty i ból,wszystko inne znika,chociaż na chwilę możesz zapomnieć,wyrzucić swój umysł do śmietnika. w tej chwili żyletka jest tylko uwolnieniem..
|
|
 |
|
podzielę się,bo co moje,to twoje,w chwili,w której nadejdzie ten cud.
|
|
|
|