 |
|
Siedziałeś w barze jak co weekend, chlałeś, niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć.
|
|
 |
|
Zastanów się nad tym, co mi kiedyś mówiłeś i nad tym, co teraz robisz.
|
|
 |
|
Mam dosyć życia na krawędzi, niepewności, czy kiedyś spojrzysz na mnie, jak na kobietę, którą byłbyś w stanie pokochać.
|
|
 |
|
Grzechami cię nakarmię, sumienie przeoram
Twoje stereo dla mnie, to konfesjonał
|
|
 |
|
Już nie zaśniesz tej nocy
Tak jak pół tego miasta
Znów ostrzegam, że ciężko tego się wykaraskać
Chętnie wezmę coś w zastaw
Dziś ku temu się skłaniam
No bo wiem jak to jest kiedy brakuje siana
|
|
 |
|
Paru gości to pali, reszta po prostu wciąga
Takie czasy, naprawdę bracie, tak to wygląda
Poproś ziomka o karte
Przyszedł czasy by posypać
Po całości, najlepiej po przekątnej stolika
|
|
 |
|
Może weź tego więcej – to jest nie głupi pomysł
Obiecuję – spróbujesz, będziesz zadowolony
W moich stronach tak robią, ja nie wciskam ci gówna
Masz tu towar którego z niczym już nie porównasz
|
|
 |
|
Wjeżdżam rzutem na taśmę
Masz gwarancje człowieku
Że przez tydzień nie zaśniesz
|
|
 |
|
To tu, spotkałem szczęście na mojej drodze
To tu, dostałem lekcję niepowodzeń
|
|
 |
|
To tu, pod jednym niebem bogaci biedni
To tu, ludzkie dramaty to chleb powszedni
|
|
 |
|
Teraz jest pięknie, spełniam marzenia
nie idę drogą, która prowadzi do zatracenia
człowiek się zmienia, trzeba w to wierzyć
idę po swoje, biorę, co się należy
|
|
 |
|
To chwila prawdy, o tym ten kawałek
przepraszam tych, których zawiodłem i oszukałem
ciężkie brudy ciężko jest pozmywać
powiesz ‘tak bywa‘, ja nic tu nie ukrywam
|
|
|
|