 |
|
- mogę cię dotknąć.?
- możesz.
- mogę cię przytulić.?
- możesz.
- mogę cię pocałowac.?
- możesz.
- mogę cię kochać.?
- musisz.! < 3
|
|
 |
|
Przeżyjmy więcej nie jesteśmy przecież rodzeństwem Twoje oczy krzyczą sex'em ,
gryzą mnie jak szerszeń < 3
|
|
 |
|
nie wiem co będzie dalej, ale wiem jedno, nie zufam już nikomu póki bije tętno .
|
|
 |
|
Pozwól, że opowiem Ci o znajomości, która trwa,
choć nie jest pewna swej przyszłosci .
|
|
 |
|
i wiesz co .? mam tyle silnej woli, żeby zostac sobą i całą resztę pierdolic.
|
|
 |
|
Wierzę w was ludzie, bo w siebie wierze,
trzymaj się brat, lepsze jutro nadejdzie. ! .< 3
|
|
 |
|
Wina niczyja, każdy powoli zabija, jak to baby, lecz bez nich nie dałbyś se rady.
|
|
 |
|
` Uprzejmie Cię pierdolę .
|
|
 |
|
nie pozostawił wolnej przestrzeni między naszymi ciałami, równocześnie blokując także moje plecy powierzchnią materaca. wbijając się ostatni raz mocno w moje usta swoimi, zakończył pocałunek. musnął jeszcze wargami mój policzek, brodę i szyję, po czym poważnie spojrzał mi w oczy. - ja Cię dzisiaj nie puszę. słyszysz? nie ma możliwości. o której to tam miałaś wrócić ode mnie? dziesiątej? po dziewiątej rano wrócisz, oznajmiając, że jesteś przed czasem. - nachylił się i musnął moje wargi, by chwilę później znów rozsunąć je językiem. pokręcił głową. - nie... naprawdę Cię nie puszczę.
|
|
 |
|
znam to uczucie. niczego w gruncie rzeczy to nie zmienia, bo euforia i podskakujący poziom endorfin na jego obecność jest równie nieziemski i niespodziewany. różnica polega na tym, że teraz wiem również jak to jest go z wielkim trzaskiem serca tracić.
|
|
 |
|
przed każdym spotkaniem z nim zastanawiam się czy oby na pewno dobrze robię. bez dojścia do jakichkolwiek wniosków, spędzam z nim czas, niczym mantrę powtarzając wciąż sercu: 'nie zakochuj się znów'.
|
|
|
|