 |
nie chcę już wywalać z siebie jej języka, myć po nim zębów, chcę, żeby ten język wlazł mi w przełyk, aż do żołądka, i odkaził duszę. bliżej. jeszcze.
|
|
 |
nie chce już patrzeć jak wszystko tu pieprzę, wezmę na lepsze wymienię sam siebie
|
|
 |
jestem tu już któryś samotny dzień, chyba gasnę chyba braknie mi odwagi, znów Cię nie ma, miałeś ogrzać te zmarznięte ręce
|
|
 |
taka różnica jest, że stoję nad przepaścią, nie mogą mnie zaszufladkować, zamknąć mogę wszystko
|
|
 |
zrobię uśmiech jak milion dolarów, zarobię milion w tym pieprzonym kraju
|
|
 |
elo, sorry kochanie zabrało mnie melo
|
|
 |
jakoś się trzymam, jakby nie był nie powinienem a wierzę w tą miłość, ludzie – nie ilość, a jakość osoby
|
|
 |
poza pustką, kochany, nic we mnie nie ma, nic
|
|
 |
to dotkliwe uczucie, że ja nie istnieje, a nikt inny nie potrafi mi pomóc
|
|
 |
a idźcie wy wszyscy w chuj, jebane cioty
|
|
 |
gorsze od narkotyków są tylko chujowe narkotyki
|
|
 |
wpajałem jej: mierz wysoko. strzeliła mi w łeb.
|
|
|
|