 |
|
Czytam i wracam do wszystkich Twoich słów, myśli i uczuć. Czytam i widzę w nich siebie. Czuję, jak żal ściska mi gardło. Naprawdę było tak źle. Wiem, ja też to przeżyłam, tylko później.
|
|
 |
|
Okazuje się, że można funkcjonować z sercem rozdartym na strzępy. Krew nadal krąży w żyłach, powietrze przepływa przez płuca, synapsy przewodzą impulsy. Ale umiera pasja: ruchy stają się mechaniczne, a głos bezbarwny.. zdradzający nieogarnioną wewnętrzną pustkę.
|
|
 |
|
Przychodzi pijany, rzuca telefonem, wrzeszczy, że powinnam zawsze od niego odbierać, wypomina mi każdy wieczór, który spędziłam z przyjaciółką zamiast z nim, krzyczy, że nie chce tak żyć, że nie chce mnie, ani nas, odpycha mnie od siebie i mówi jak bardzo mnie nienawidzi. Widzę w jego oczach łzy, podchodzę wolnym krokiem i przytulam mocno do siebie. Czuję jego oddech, a po chwili słyszę, jak szepcze mi do ucha, że mnie kocha i nigdy mnie nie chce stracić. Chora miłość, coś, co niszczy nas obojga, ale nie odejdziemy, bo jesteśmy sobie potrzebni jak powietrze.
|
|
 |
|
Pamiętaj, nigdy nie możesz poddawać się w połowie drogi. Jeśli już zaczęłaś coś robić, skończ to. Niezależnie z jakim skutkiem, czy efektem. Podjęłaś się jakiegoś zadania to doprowadź je do końca. Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto. Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać. Nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady. Nabierz powietrza w płuca i brnij do przodu. Stań oko w oko z własnymi słabościami. Później uderz i tym samym rozpocznij walkę. A następnie ją wygraj, bo stać Cię na to.
|
|
 |
|
Poję się Twoim
niespokojem.
|
|
 |
|
W pocałunkach słońca
skóra mi płonie,
|
|
 |
|
Siedzimy razem pod prześcieradłem zobojętnienia.
|
|
 |
|
Chyba odnalazłam drogę w labiryncie zobojętnienia.
|
|
 |
|
Jesteśmy czarownicami;
uwodzimy, kręcimy, knujemy intrygi,
czarujemy spojrzeniami i letnimi uśmiechami,
wkradamy się coraz głębiej w męskie umysły.
|
|
 |
|
Wczoraj cisza,
dzisiaj krzyk.
|
|
 |
|
Uśmiechów miała wiele,
łez jeszcze więcej.
|
|
|
|