 |
Chwilę później wpadasz na mnie w przedpokoju, Twoje oczy trochę smutne chyba patrzą prosto w moje i nic nie mówisz znów, ja milczę też, ale oboje, mówimy "chyba chcę, lecz wybacz, wiesz, trochę się boję".
|
|
 |
Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie, jakoś ukradkiem i nieznacznie nic nie znaczysz dla mnie.
|
|
 |
Umieram tu z wolna. To miejsce mnie pożera, jest jak złowroga otchłań, która nie pozostawia po sobie nadziei na cokolwiek lepszego, dopuszcza się całkowitej destrukcji. Upadam. Leżę tu, łzy płyną po lodowatych płytkach podłogi. Muszę wstać. Muszę biec, tylko nie mam nóg. Nie działają, nie mają motywacji. Boję się. Nie mogę tu zostać. Zginę tu. Zaczynam się czołgać, nie mogąc wstać. Mija kilka sekund, kiedy pojawia się kolejny paraliż. Pójdę... pójdę, jeśli zapewnisz, że dogonisz moje kroki i znów poczuję ciepło Twoich dłoni.
|
|
 |
Tęsknie, gdy nie ma cię przy mnie, jesteś żarem, bez niego stygnę.
|
|
 |
Niepewność - odkąd pamiętam to z oczu mi spędza sen, wszyscy pierdolą o stabilizacji, a ja jestem w szoku bo nie znam jej, może nie dojrzeje nigdy, a może kurwa za chwilę, niczego nie jestem pewny ziom - moje życie to spacer po linie.
|
|
 |
Gdy osiągasz sukces sam, wszyscy chcą go opić, a gdy toniesz w gównie, patrzą jak się topisz, ludzie.
|
|
 |
Chce mieć otwarte oczy i nadal ludziom wierzyć, już mam otwarte oczy, oni nadal nie są szczerzy.
|
|
 |
Dawno już wybrałem czego pragnę,
stanie jakieś prawo mi na drodze to je nagnę.
|
|
 |
Nikt jej nie pomagał, teraz każdy chce chętnie,
ona wprost odpowiada, mogliście wcześniej.
|
|
 |
Czasem czuję zazdrość, lecz, to kwestią normalną gdy nie mogę czegoś zdobyć jak ktoś, to ma za darmo.
|
|
 |
Kurwa mać jaką świat bywa dziwką.
|
|
 |
Jestem na pograniczu krain, w jednej Cię uszczęśliwię, a w drugiej nadal będę ranił, nie chcesz, uwierz... nie chcesz czuć tego na skórze.
|
|
|
|