 |
nie mówię, nie otwieram ust, bo już mi niewymownie żal moich do ciebie słów.
|
|
 |
pamiętasz, nieobecna? wysyczałaś którejś nocy, że wszystko co w twoim życiu najgorsze, spotkało cię przy mnie. opanowała mnie wtedy taka wielka niemoc, że nie potrafiłem wypowiedzieć najprostszego nawet słowa. ale zresztą... cóż mógłbym wykrztusić poza tym, że nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak potwornie przygnębiającego?
|
|
 |
bądź przy mnie zawsze. jeśli będziesz Ty, będzie i szczęście. / tonatyle
|
|
 |
jak żyjesz, kochanie, beze mnie? dlaczego żyjesz?
|
|
 |
nie życzę nikomu źle, ale chciałabym, żeby ten świat był chociaż trochę bardziej sprawiedliwy. / tonatyle
|
|
 |
zawsze bolała mnie niesprawiedliwość. to, że jedni są zdrowi, bogaci, mają wszystko i jeżdżą wszędzie gdzie pragną. kobiety, które nie chcą mieć dzieci, zachodzą w ciążę i porzucają swoje bezbronne maluchy. a kobiety, które chcą, nie mogą lub mają problemy. jest tylu biednych ludzi, chorych dzieci i porzuconych zwierząt. jednak ci w dobrobycie nigdy tego nie zrozumieją. jedynie wrzuceni do tego samego worka byliby w stanie przejrzeć na oczy. / tonatyle
|
|
 |
moje życie przypomina pociąg. stale odjeżdżają mi z przed nosa rzeczy, na które czekam z niecierpliwością. / tonatyle
|
|
 |
niektórzy mają problemy w miłości, inni w pracy, jeszcze inni pieniężne. a ja marzę o zdrowiu. od lat pragnę chociaż lekkiej poprawy, żeby tylko mieć siłę przeciwstawić się innym problemom. / tonatyle
|
|
 |
byłam jedną z tych, które wierzą, że choć jedna rzecz w życiu może trwać wiecznie. byłam do czasu, w którym los ukazał mi przykrą prawdę. / tonatyle
|
|
 |
za długi był nasz uścisk. dokochaliśmy się do kości.
|
|
 |
dzisiaj naprawdę chciałem cię zobaczyć, ale przypomniałem sobie, że od wczoraj już inny na ciebie patrzy.
|
|
 |
milczymy, bo nie umiemy więcej sobie dać
|
|
|
|