 |
wątpię w siebie jak Ty, każdy wątpi. spuszczam głowę w dół w samotności, liczę grzechy na palcach, brak rąk, potrzebuję pomocy,Ty daj mi swoją dłoń
|
|
 |
nie wierzysz, bo to bzdura albo wierzysz bo się boisz i szukasz słów w chmurach chociaż życie to nie komiks.
|
|
 |
z jednym większym krokiem mógłbym Ciebie zabić, przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić
|
|
 |
nie szukam niczego na siłę, by potem nie żałować, że znowu to zgubiłem. mamy przecież setki opcji, rozumiesz? ale to nie znaczy, że Cię znajdę wśród tych obcych w tłumie
|
|
 |
jak diler mogę sprzedać Ci najlepsze sny, ale musisz mi zaufać i za mną iść
|
|
 |
pomimo wszystko, wciąż godzinami potrafię wpatrywać się w kolor Jego tęczówek, w Jego uśmiech i te dwa dołeczki w policzkach, które zawsze tak uwielbiałam. potrafię śmiać się ledwo łapiąc oddech i nie przestawać się uśmiechać, słodko marszczyć czoło fochając się, tylko po to by znów mnie przytulił. piszczeć na środku ulicy, albo w centrum handlowym, byle narobić Mu wstydu, a w MC'Donaldzie przy wszystkich walczyć o ostatnią frytkę, o ostatni łyk coca-coli. kiedy jest zajęty, co chwilę przeszkadzać i zaczepiać, ostatecznie na koniec lądować na łóżku, i być za karę przez Niego zgniatana. bezustannie zrzucać Go na podłogę, kopać, wyzywać i droczyć się o wszystko, jak małe dziecko, wciąż potrafię, wciąż będąc przy Nim. / endoftme.
|
|
 |
miłość ? nie ma w tych gierkach szczęścia, albo myle tę planszę albo ja błędy popełniam
|
|
 |
on ma wiedzieć, co to znaczy być w potrzebie,
jak patrzy w gwiazdy, to ma tam widzieć tylko Ciebie
|
|
 |
nie jestem mentor lover, ale one są jak mentolowe, przyjemny posmak, ale męczą zdrowie
|
|
 |
będziemy pić i palić i bawić się całą noc, puszczam pensję w dzień - nawet nie wiem, jak się stało to.
|
|
 |
teraz rzucam się na łóżko, rzucam Cię na płótno i się jaram jak świeży Maui Wowie - jebać jutro!
|
|
 |
za dużo gadam już o snach - to pewne, ale co mam niby zrobić, skoro śnię codziennie, a sny mam niecodzienne, nie wierzą we mnie..
|
|
|
|