 |
|
koło mnie taki syf, ze aż pęka skroń
|
|
 |
|
Ty na mnie liczysz, a ja się ciągle potykam
|
|
 |
|
wypuszczam dym jak zawleczkę, zanim noc mnie nie obejmie
|
|
 |
|
popłaczmy się, jestem stąd Ty cała z puchu
|
|
 |
|
pamiętam jak przez maniury chlałem jak psychopata, wiesz? pamiętam to jak dziś, dziś to wszystko wraca
|
|
 |
|
wiesz? nie lubię siebie za to i żałuję chyba, bo zawsze, kiedy chcę się związać z kimś mam z tym przypał
|
|
 |
|
mijam o mały włos zwątpienie, więc nie pierdol, że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno
|
|
 |
|
mają wszystko, czego dusza zapragnie, prócz duszy. nagapiłem się dość, na takie kurwa zimne suki, by za każdym razem omijać je szerokim łukiem
|
|
 |
|
dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic
|
|
 |
|
moje uczucia dziś są gdzieś na dole i wolę nie wchodzić w tą grę
|
|
 |
|
pędzi na sygnale mój anioł stróż, mam wrażenie, że stale coś obracam w gruz
|
|
 |
|
podejmujemy próby, więc popełniamy błędy, jesteśmy uzbrojeni w cierpliwość po zęby
|
|
|
|