 |
'jeśli jest wspaniała, nie będzie łatwa, jeśli jest łatwa, nie będzie wspaniała, jeśli jest tego warta, nie poddasz się, jeśli się poddasz, nie jesteś jej wart... prawda jest taka, że każda osoba Cię skrzywdzi, dlatego musisz znaleźć sobie taką, która jest warta cierpienia' / Bob Marley
|
|
 |
feralny wieczór nie zapowiadał się krótki, mieszasz wódkę z redbull'em, ziom uważaj na skutki/mazurowelove:D
|
|
 |
nie umiemy życ ze sobą, nie możemy życ bez siebie, dobrze nam bywa bez siebie, ale ze sobą jak w niebie..
|
|
 |
i chociaż nasze życia to walka dwóch różnych światów, moje życie bez Ciebie byłoby jak ogród bez kwiatów:)
|
|
 |
Twoje pocałunki za każdym razem moim życiowym ewenementem.
|
|
 |
Po dziesięciu dniach gorącego śródziemnomorskiego klimatu, znów wychodzę tutaj, w te pełne chłodnego powietrza wieczory na balkon. Znów ścianki kubka pełnego kawy parzą mnie po dłoniach. Tym razem jednak dodatkiem są ramiona lekko obejmujące mnie w talii i cichy szept, żebyśmy wracali do środka, bo za chwilę zacznie padać. Po kilkunastu minutach pierwsze krople uderzają o szyby, mieszając się z odgłosem naszych przyspieszonych oddechów i moim mimowolnym zastanowieniem, która część Jego ciała jest bardziej bezwstydna - czy dłonie ściągające ze mnie kolejne ubrania, czy wargi wykonujące tak wirtuozyjną serię pocałunków na każdym skrawku mojej skóry.
|
|
 |
Ściąga ze mnie koszulkę pomimo tego, że nie chcę Mu pokazać swoich pleców. Obraca mnie tyłem na swoich kolanach i cicho się śmieje. - I przez to miałbym przestać Cię uwielbiać? Przez schodzącą Ci z pleców skórę? - mamrocze z coraz większym uśmiechem. Daje mi serię buziaków biegnącą wzdłuż kręgosłupa. - Głuptasie Mój, nie przestanę nawet gdyby ta skóra schodziła Ci z całego ciała, nawet jeśli się zestarzejesz i będziesz mieć tysiące zmarszczek, nawet jak będziesz dla całego świata całkiem ohydna, dla mnie pozostaniesz moim prywatnym cudem tego świata. Nie wiesz nawet jak precyzyjnie mnie na to zaprogramowałaś.
|
|
 |
Masuje mnie po kręgosłupie, a nagłe dreszcze rozchodzą się po każdej części ciała. To niebezpieczne. Oboje to odczuwamy. Delikatnie całuje mnie za uchem, mogę bliżej poczuć Jego zapach. Gęsia skórka pokrywa moje ciało, a on masuje je lekko, z uśmiechem. Wchodzimy w strefę największego zagrożenia, już tylko cienka linia dzieli nas od miłości.
|
|
 |
Do niedawna każdy poranek był katorgą wiążącą się ze stawieniem czoła kolejnemu dniu, który jak cudowny by nie był - miał dotrzeć do wieczoru identyfikującego się z sunącymi po policzkach łzami. Do niedawna, bo teraz przekręcając się na drugi bok, wpadam na Niego. Oddycham z ulgą, kiedy okazuje się, że nie obudziłam Go. Nie chcę, żeby już wstawał. Obserwuję przez chwilę Jego wargi, garbaty nos, który tak uwielbiam, włosy, które sterczą gdzieniegdzie po spaniu, klatkę piersiową unoszącą się przy każdym oddechu. Zaczyna się uśmiechać, a ja przed chwilę myślę, że śni Mu się coś miłego, lecz wówczas mruczy półgłosem "czuję, że na mnie patrzysz", rozchyla powieki ukazując wzrok, który uwielbiam i nachylając się w moją stronę całuje mnie jakby z gwarancją, że ten dzień zakończy się równie pięknie jak się rozpoczyna.
|
|
 |
CO CZUJĘ? PRZECIEŻ NIE WIEM CO CZUJĘ, GDYBYM WIEDZIAŁA, TO NIE WRZUCIŁABYM W WÓDĘ TYCH OSTATNICH PARU DWÓJEK, A TAK SIEDZĘ I SIĘ TRUJĘ
|
|
 |
nie pamiętać o Tobie i serio... robię co mogę,
ale wszystko, dosłownie wszystko przypomina mi jak planowaliśmy wspólną przyszłość,
nie wyszło
|
|
 |
pod kołdrą chowam się od świata, samotność i ciemność jest dla mnie teraz idealna, chciałabym wstrzymać dopływ powietrza, aalbo od razu dopływ krwi do serca
|
|
|
|