 |
między szarymi budowlami z betonu
nikt nie jest w stanie ci już pomóc
|
|
 |
samotne wieczory, ból na twarzy w oknie, błękitna sukienka raz po raz słono moknie, przecież obiecał jej ale kiedyś z rana, gdy wróciła po klucze on za inną klęczał na kolanach TO KONIEC, TO TRAGEDIA, TO DRAMAT
|
|
 |
czuła że to ten, jemu odda nawet serce, splecione ręce, spokój, dom, rodzina, dają sobie rade ona marzy dać mu syna, on ma tego dość, on tego nie wytrzyma, bo ciągnie go ulica, kusi go inna dziewczyna
|
|
 |
'póki żyje na zawsze tylko twój' szeptał czule jej do ucha, ale czy to czuł?
|
|
 |
czekała na te chwile słodkie jak daktyle, zakochani aż po kres, powiedz czy już wiesz kogo ta miłość zabije?
|
|
 |
'kogo ta miłość obchodzi? tylko ciebie i mnie' - nuciła pod nosem pakując walizkę, on czekał już na dworcu w jedną stronę bilet, bo za chwile uciekną stąd jak najdalej byle
|
|
 |
niespełniona miłość w jego oczu toni, słona przelana kropla pocałunkiem dla jej dłoni, ZROZUMIAŁA ŻE NIE UMIE SIĘ JUŻ BRONIĆ, oddali się sobie pośród suchej trawy woni
|
|
 |
znali się od małolata, on ciągle za nią latał, żywiła go uczuciem, lecz nie trawił go jej tata, niedostępna jak śnieg tego lata, padał deszcz gdy kłamała że kocha go jak brata
|
|
 |
I zawsze leżę po Jego lewej stronie, tak by móc położyć Mu głowę na klatce piersiowej i bez problemu naśladować uderzeniami palca na Jego brzuchu słyszalne bicie serca.
|
|
 |
Przeraziłbyś się, wyliczając prędkość mojego życia. Zapytaj o dzień wolny, a po dłuższym zastanowieniu podam Ci termin oddalony o tygodnie. Za szybko, mogłoby się wydać. Dla mnie to wciąż niewystarczająco. Te miesiące, aż do czerwca - to powinna być chwila, bo boję się, że jeśli będą ciągnęły się zbyt długo to nie dam rady. Aż tak wiele? Pragnąc mieć co zwyczajnie na co dzień? Boże, powiedz mi jeszcze, że za dużo oczekuje...
|
|
 |
|
Mój związek, moja sprawa. Chuj komu do tego czy dobrze zrobiłam dając mu drugą szansę. Ja kocham jego, on kocha mnie i nikt nie ma prawa się na ten temat wypowiadać. Tyle. /esperer
|
|
 |
upiję się na wieczór, wyzeruję pamięć, rano na spokojnie pomyślę co dalej
|
|
|
|