 |
zbierz wszystkie wspomnienia. te o których chcesz zapomnieć, te które przysparzają tyle bólu i cierpienia. zbierz je. wsadź do tekturowego pudełka. dobrze zamknij i spal.
|
|
 |
Panienko, żaden chłop nie jest wart tego, żeby przez niego płakać, nawet jeżeli go kochasz. / "nie kłam kochanie"
|
|
 |
i tylko chcę do tamtego miejsca, gdzie oddychało nam się łatwiej.
|
|
 |
a tą 'chujową miłość' zostawie dla Ciebie, teraz ty możesz się nią CHWILE nacieszyć.
|
|
 |
nie bój się o mnie. poradzę sobie. zawsze sobie radzę. zwłaszcza po rozstaniach.
|
|
 |
i obiecaj mi, że bez Ciebie żyć też się da.
|
|
 |
w sumie nie jesteśmy razem, więc nie masz obowiązku pisać tylko ze mną. więc teoretycznie mnie nie obchodzi czy piszesz z kimś jeszcze. teoretycznie..
|
|
 |
ostatnio wszyscy są szczęśliwi. tylko nie ja.
|
|
 |
|
ZOZOLANDIA to świat, w którym rządzi NAMALOWANAKSIEZNICZKA i którego OKIEMNIEOGARNIESZ. MOJEKUURWAZYCIE kryje się przed tą planetą. nie interesuje ich DEFINICJAMILOSCII. NIECALKIEMLUDZKA jest ta planeta, więc WEZNIEPIERDOL i OGARNIJSIECHLOPIEx3, bo tam robią WIECEJ_NIZ_MOZESZ ty tu. 61SEKUND trwa tam minuta, więc PODOBNOPOPIERDOLONY SKEJTER jest WYLUZ0WANY. BURDEEL tam nie istnieje, także OBCZAJZIOMEK ten świat. ZMOJEJPERSPEKTYWY jest on OSTRO_PORABANY. bywajcie, PJONA. / mojekuurwazycie
|
|
 |
zacisnęłam dłoń na bluzie naszego wspólnego kumpla. - powiedz mi, gdzie On jest. - syknęłam mierząc Go twardym spojrzeniem. - nie chcesz wiedzieć. - pokręciłam głową. - muszę wiedzieć. - westchnął pod nosem po czym podał mi kask, drugi wcisnął sobie na głowę. wyciągnął motor z garażu, a kiedy już na Niego wsiadł - usiadłam za Nim. mknąc kolejnymi ulicami w efekcie dotarliśmy na miejsce. - cholera... żartujesz. - szepnęłam hamując łzy. - chciałbym żartować. - odparł biorąc mnie za rękę i ściskając ją mocno w swojej. chwilę później zaprowadził mnie do celu, a ja byłam pewna, że nigdy nie chciałam się tu znaleźć. Jego imię, nazwisko, data narodzin i śmierci. zachmurzone niebo rozdarł mój krzyk, i nie czułam nawet spadających kropel deszczu uderzających boleśnie o moje ciało. - chodź. - prosił, jednak już nie słuchałam. moje serce umarło.
|
|
 |
nigdy nie zapomnę powrotu tutaj, kiedy siedziałam w jednym z przedziałów pociągu wpatrując się w obiekty za oknem ze wspomnieniem tego, jak z kamienną twarzą podał mi mój bagaż na stacji, musnął swoimi wargami moje i ostatni raz przycisnął mnie do siebie. jak przytrzymując o kilka sekund dłużej, niż normalnie wyszeptał mi do ucha krótkie 'do zobaczenia, obiecaj', a mi zwyczajnie gula w gardle odjęła mowę. jak przez łzy skinęłam jedynie głową i dopiero wchodząc do środka dobyłam do okna po czym odnajdując Go w tłumie wypowiedziałam to bezgłośne 'obiecuję'. jak rozdzierałam się od środka uzależniona od arytmii Jego serca, wypuszczając na policzki kolejne łzy.
|
|
 |
najpierw zastanów się kim jesteś, a później graj SIEBIE.
|
|
|
|