 |
|
śnieg nie padał nawet przez kilka minut, choinka nie dość, że jest nieubrana, to nawet nie została wstawiona do salonu, zamiast kolęd w głośnikach Pih, zero ambicji do spakowania prezentów, jeszcze mniej do otwierania ich jutrzejszego wieczoru.
|
|
 |
|
chciałabym, choć na moment zawrócić. cofnąć się grubo wstecz, przejść przez ulicę w jednej ręce zaciskając dłoń babci, w drugiej - wstążkę na której drugim końcu kołysał się balon. cieszyć się takimi banałami, jak wata cukrowa czy opakowanie baniek mydlanych. wracając do domu z ożywieniem opowiedzieć rodzicom cały przebieg odpustu. nie żyć tak jak teraz, nie wracając późnym wieczorem, ze szlochem ściskającym za gardło i tą cholerną wizją, prześladującą mnie do świtu. Jego obraz, kiedy bezpruderyjnie, z uśmiechem zaciąga jakąś panienkę, za napompowaną, kolorową zjeżdżalnię dla dzieci.
|
|
 |
|
- Wyjdź za mnie. - Hahaha, już kurwa biegnę.
|
|
 |
|
On dalej jest moim ukochanym Aniołem, mimo tego, ze mnie nie chce, rani i olewa.
|
|
 |
|
I mimo, że będę próbowała o tym wszystkim zapomnieć, wystarczy, że przejdę koło ławki na której razem siedzieliśmy i to wszystko wróci.
|
|
 |
|
Potrzebuje kogoś kto rozumie mnie bez słów.
|
|
 |
|
Wiem, że gdzieś tam jesteś. Jeszcze nie wiem dokładnie gdzie, ale Cie znajdę.
|
|
 |
|
Pchnij mnie kuchennym nożem...
|
|
 |
|
Ciii... Ja tylko oszalałam z tęsknoty
|
|
|
|