 |
cz.I. To był zimny, jesienny dzień. Stałam przed szkołą na tak zwanej palarni, i trzymałam w ustach odpalonego już miętowego papierosa. Jedna kumpela z klasy nawijała o imprezie Halloween, druga zaś o swoim narzeczonym, który ją już wkurwiał. A ja stałam po prostu, myśląc o Tym, że mijają dwa lata jak mnie zostawił. Prawie dwa lata. Westchnęłam tylko, zaciągając się. I wtedy niespodziewanie Go zobaczyłam. Zmienił się. Wydoroślał. Ale nie mogłam się dziwić, przecież w tym roku ma pisać maturę. Nie sądziłam nawet, że idzie właśnie do mnie. - Balbiś - zaczął pieszczotliwie swoim głosem - Obiecałaś, że będziesz o siebie dbać. Nie pić, nie palić.. - zaczął wyliczać. Uśmiechnęłam się drwiąco, chociaż chciałam rzucić mu się nie szyję. - A Ty obiecałeś mi, że nie odejdziesz - warknęłam znowu się zaciągając. Dym wypuściłam prosto na Niego. - Widać Ty miałeś swoją przysięgę w dupie, to ja też swoją mam. - wzruszyłam ramionami. Wyciągnął mi papierosa z buzi i zdeptał go bezczelnie.
|
|
 |
W tej szarości tylko miłość bywa złotem .
|
|
 |
Mam problem często bywam wesoła, lecz nie pamiętam kiedy byłam szczęsliwa.
|
|
 |
Nigdy nie przypuszczałabym, że wszystko się tak zmieni, a Ona będzie dla mnie jak siostra, na dodatek syjamska, z imieniem takim jak moje.
|
|
 |
i kurwa, czuję taką pustkę, której nawet Pezet i lody czekoladowe nie umieją zapełnić.
|
|
 |
To Jego obraz miałam zawsze , kiedy wstawałam rano.
|
|
 |
Z każdym dniem jest mi coraz trudniej, wiedząc, że niedługo powiem Ci to w twarz.
|
|
 |
Pozwól mi odejść, jeśli będę wiedziała, że Cię skrzywdzę.
|
|
 |
Obiecałeś mi kochać się ze mną w rytmie naszych serc, i przyspieszonych oddechów.
|
|
 |
I po co dawałes mi nadzieję, skoro później ją odebrałes.?! Po co udawałes że Ci zależy, skoro później i tak zraniłes.?! Po co były te wszystkie obietnice, skoro je później złamałes.?! Po co w ogóle pojawiłes się w moim życiu i sercu, skoro później zniknąłes.?
|
|
|
|