 |
Na końcu wszystko będzie w porządku,
a jeśli nie jest w porządku to znaczy, że to nie jest koniec.
|
|
 |
Gdzie są te czasy kiedy paluszki służyły za papierosy, czerwony sok stawał się winem, a proszek z zozoli narkotykiem?
|
|
 |
niczego nie żałuje i płakać tez nie będę, każda chwila z Tobą była szczęściem a nie błędem.
|
|
 |
Kochanie to nie jest tak, że nagle o tym zapomnę. Są rzeczy, które siedzą w człowieku na zawsze, żyją w nim nierozerwalnie, a ja już nie wiem jak o tym nie myśleć, gdy ciągle paradujesz mi przed nosem.
|
|
 |
Denerwuje mnie ten syndrom nadmiernego smutku. Ten stan, kiedy masz ochotę płakać, a dobijasz się jeszcze najsmutniejszymi piosenkami świata i wspomnieniami, których nie powinno być.
|
|
 |
Kiedy już się pojawił był zawsze... Czasem mu to nie wychodziło, w końcu zawsze miałam trudny charakter. Krzyczałam, śmiałam się, szeptałam, płakałam, ale co najważniejsze, mimo tego kim byłam, nauczyłam się kochać. Nie ogólnie, tylko jego. I ponieważ nie jestem zbyt dobra w tej dziedzinie, nie potrafiłam tego okazać, tak jak ona. Teraz wiem, że byłoby mu lepiej z każdą inną, gdybym była taka jak kiedyś. Ale to się zmieniło. Przestałam być człowiekiem, stałam się tym, co czuję. To boli. Kiedy zamiast jego, przytulam się do kołdry... Ona nie ma ramion, ust ani tych ślicznych oczu.. I co najgorsze: nie jest nim, ani trochę... Chciałabym wiedzieć, co robić, albo chociaż czego nie robić... Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście.. Zawsze jest przecież jakieś 'ale' ... Straciłam tylko nadzieję, że je odnajdę. Bez niego nie potrafię. Bez niego tylko funkcjonuję. W dodatku z tym też radzę sobie kiepsko. Mógłby wrócić.. Może nawet powinien.
|
|
 |
mówią "zapomnisz", "on nie był ciebie wart", "pokochasz kogoś innego"... a ja właśnie pogrzebałam swoją miłość. tą najbliższą, najważniejszą, najukochańszą. po moich policzkach ściekają łzy, a oni mówią "on nie jest ich wart". gdybym mogła mówić, powiedziałabym im, że to nie jego wina, to los zgotował nam to bagno, takie jest życie. zamiast tego patrzę w ten jeden, odległy o parę set metrów punkt. tam gdzieś są przecież jego złote oczy.. gdzieś tam umiera nasze wspólne szczęście, tam rozpływa się nasza przyszłość.
|
|
 |
Gdy przychodzę na trybuny, widze jego szeroki uśmiech i błyszczące oczy i przybijane żółwiki kolegów ukratkiem, ze jednak przyszłam. Wiedzą, że gdy ja tam jestem da z siebie wszystko. Uwielbiam po meczu rzucać się w jego ramiona z gratulacjami i obsypywać go buziakami. Widze wtedy śmiejace sie miny innych graczy, że jest spocony, podchodzą wtedy do niego i gratulują dziewczyny.
|
|
 |
Pokaż, że jesteś silniejsza od problemów, mała.
|
|
 |
czasami mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
|
|
 |
załamana otaczającym debilizmem zidiociałych kretynów.
|
|
 |
paradoks mojego życia? nic nie robię i ciągle nie mam czasu.
|
|
|
|