 |
w bezradności nieprzeniknionej, w roztargnieniu na śmierć
|
|
 |
nie mogę Cię odnaleźć i nie mogę utulić, bezwiednie porzuciwszy materię.
|
|
 |
nie dotrze do Ciebie mój znak. nie ma szans, nie ma jak..
|
|
 |
niedorzecznie idealny plan, już nic nie znaczy
|
|
 |
jak mogłaś dać polubić się tak bardzo, w ten trochę inny sposób? bo siedzisz w mojej głowie i nic nie robię, prócz oglądania Twoich zdjęć, przeglądania wiadomości, sprawdzania co chwilę telefonu czy może przypadkiem napisałaś, a ja nie zauważyłam i wspominania naszego spotkania. to psychicznie chore, wiem, ale powstrzymać się nie umiem, moje zimne serduszko jakoś inaczej funkcjonuje. blabla, awww.
|
|
 |
hej nareszcie, wiedziałem wcześniej, ale bałem się czuć. hej Kochana, na-nareszcie już, chciałem przeprosić Cie za cały ten blues. hej, zrozumiałem na-nareszcie, trzeba było wcześniej bo teraz to cóż.. hej, lecz zrozumiałem na-nareszcie. pójdę za dźwiękiem, jeśli powiesz mi jeszcze..
|
|
 |
Twoja muzyka wyje we mnie jak pies, muzyka gra do końca, do końca słychać jak wybrzmiewa jej dźwięk
|
|
 |
wstanę jeszcze, pięściami młócąc powietrze, ustawię walkę o szczęście. pokażcie miejsce, wyje muzyka, a świat się z rąk wymyka
|
|
 |
hej, co się dzieje? nie przypuszczałem, że zaboli, aż tak. hej, nie wiem co będzie. jakaś muzyka wyje we mnie jak pies. hej, moja mała, zedrę kolana by odkupić ten grzech
|
|
 |
życie płynie przy Tobie cytrynowe, cytrynowe. szczęście na co dzień odbiera mi mowę, popołudnia bezkarne i cytrynowe, cytrynowe
|
|
 |
słońce na wylot przenika przez głowę
|
|
 |
przeważnie pijemy wódkę przy stole w ogrodzie. niestraszne kosmiczne dziury i groźba wieczności, to zabawne, jak nic nie znaczyłby świat bez miłości
|
|
|
|