 |
Samotność to pies
Co kąsa tak bez uprzedzenia
Ja wiem jak to jest...
Znam to przecież, znam, aż do znudzenia..
|
|
 |
Gdyby można po cichutku, kiedy człowiek zaśnie↵Cofnąć życie tak jak zegar o lat kilkanaście...
|
|
 |
Wciąż mam nadzieję, że czasem myślisz o mnie jeszcze...
|
|
 |
Mówiono mi, że istnieją tacy, którzy przez całe życie nie widzieli krasnoludka. Współczuję im głęboko, gdyż wiele stracili. Sądzę, że są chyba krótkowzroczni. Może zepsuli oczy nadmiernym czytaniem w szkole. A może dzieje się tak dlatego, że dzieci wyglądają dziś tak poważnie i są przemądrzałe, a wyrastają bez myśli i marzeń na zgorzkniałych ludzi nie mających ani spokoju w duszy, ani uczucia w sercu, ani chęci życia, ani odwagi śmierci.
|
|
 |
Chciałabym sobie odciąć język. Wtedy nie trzeba odpowiadać na pytania, tłumaczyć się, mówić tylu zbędnych słów, porozumiewać się.
|
|
 |
Ból istnienia jest do wytrzymania. Nie do wytrzymania jest ból nieistnienia.
|
|
 |
te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach na wyciągnięcie dłoni dotykam swego lęku.
|
|
 |
Wydaje mi się, że nie mogę istnieć. Zgubiłam się na drodze do życia. Co było wcześniej? Kawałek dzieciństwa, wolno – nie wolno, zakazy, nakazy. I wielki bunt. I całkowita przegrana. A w końcu triumf dorosłych: „a nie mówiłem?” Pozostał zapach sal szpitalnych, twarze chorych psychicznie i nienawiść do świata, ludzi, życia. I chęć samounicestwienia.
|
|
 |
Nie myślę o niczym. Ani o przeszłości, ani o tym, co będzie. Nie myślę nawet o tym, co teraz. Chyba nie dociera do mnie, że mnie zamknęli. Tylko czasami chwyta mnie straszny lęk, boję się panicznie, tylko nie wiem czego. Wtedy wydaje mi się, że zaraz umrę albo zwariuję. Rzeczywistość jest bańką mydlaną. Gdy mocniej odetchnę, wszystko zniknie. Prawdziwą zmorą jest brudna, pokrwawiona strzykawka. To, co po nas zostaje. I jakiś żal w sercach najbliższych. Po wielkiej pustce, jaką im stworzyliśmy.
|
|
 |
Ludzie w małym miasteczku żywią się plotkami jak planktonem. Konsumują, przeżuwają i trawią w majestacie. Smakują mnie. Jak mnie przetrawią i zatrują się, będę mogła zaistnieć w ich świadomości jako swoja. Na razie usiłują mną manipulować by załatwić swoje stare porachunki.
|
|
 |
Skąd się bierze w człowieku tyle siły, kiedy wydaje się zupełnie przegrany, stracony, omotany tysiącami sprzeczności. I wtedy zatrzymuje się w chaosie, przystaje, nasłuchuje i wyłapuje jedną dźwięczną nutę, która go prowadzi w życie, trochę po omacku, lecz dobrą drogą .
|
|
 |
Są to strome schody do nieba, wąskie i bez oparcia. Możesz iść prosto w górę, nie oglądając się za siebie. Kiedy utracisz równowagę, zranisz się boleśnie lecąc w dół. I zaczynasz wędrować od nowa, jeżeli masz jeszcze siły. Nie możesz się zatrzymać - nie da się żyć ani ustać na żadnej krawędzi, trzeba kroczyć lub spadać. i tak do końca życia
|
|
|
|