 |
kiedyś się odważę,
zobaczysz.
|
|
 |
to uczucie nie mieści mi się już pod skórą
|
|
 |
- widzimy się dzisiaj?
- mam sprawy do załatwienia.
(...)
- co robisz?
- a co, już spotkałeś się z kim chciałeś?
- nie. spotkałem się z kim musiałem. teraz dzwonię, bo chcę się zobaczyć z tym, z kim chcę.
|
|
 |
dawała mu do zrozumienia, że jego obecność nic nie znaczy. odwrócił się więc na pięcie, i poszedł. tak doszczętnie ją raniąc, w głębi duszy chciała, żeby został, już na zawsze.
|
|
 |
pobrudzone błotem ręce,
zielone oczy
|
|
 |
nie jestem w stanie przekonać samej siebie,
że bez Ciebie będzie mi lepiej
|
|
 |
To, co poczuła, nie było ani zdziwieniem, ani zdenerwowaniem, ani złością, że zburzył jej się ledwo zbudowany, kruchy spokój ducha. To było coś innego, coś, co się czuje, ale nie ma na to określeń. Nikt tego nie nazwał, bo nikt tego jeszcze nie przeżył.
|
|
 |
łatwiej się psuje niż się naprawia. wszystko.
|
|
 |
oboje wiemy, że nie wszystko można naprawić.
na nic nasze żałosne próby zaczynania od początku.
jak człowiek raz rezygnuje z miłości to powinien być konsekwentny.
rozumiesz?
|
|
 |
nie potrafię nie wspomnieć Twojego imienia
|
|
|
|