| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wypady na spontanie, szalone pomysły, patrzyłam na ciebie - imponowałeś mi wszystkim. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | chwila, gdy bezdech tworzy jedność ze słabnącym tętnem. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | jak mi mówią, ty musisz, ja mówię niekoniecznie. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | dzisiaj znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić. wiem, ile jest wart mój spokojny sen i napatrzyłam się już dość, na to co widzisz za szkłem. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | a ty? jak szeroko musisz rozchylić usta by być fajną? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | myślisz, że wszystko o mnie wiesz? jeśli cię zapytam o mój ulubiony kolor, już leżysz. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | i chuj mnie obchodzi jakie masz do mnie podejście. chcesz wiedzieć? powoli zapominam, że jesteś. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | tu tracisz wiarę, nie chcesz głową w mur bić. wiem, że ją odzyskasz, też nie chciałam żyć. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | to przyjaźń? może lepiej o tym nie mówmy. te słowa chrzęszczą jak szkło pod podeszwą. trzeszczą, chuj z tym, jebać to zresztą. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | idę przez drzwi, nie używam klamki. przenikam przez ścianki, wchodzę w krew i w tkanki. myślisz, że to blef? wszystko szczelnie zamknij. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | zapominasz czym są spokojnie sny, a na samym końcu próbujesz zabić wstyd. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | przymruż oczy, może to poprawi ostrość. i potem spójrz w lustro, popatrz co z ciebie wyrosło. |  |  |  |