 |
|
gwiazdy dawno tu spadły, nikt życzeń nie szeptał,
już tylko diabeł pamięta o tych miejscach
|
|
 |
|
to jest jak zły sen gdy widzisz kolejną łzę
|
|
 |
|
jak diamenty, gwiazdy na czarnym aksamicie,
w krzywym zwierciadle odbite ziemskie życie
|
|
 |
|
dobrze wie nie pomogą łzy, jest silny -
uderza - winny czy niewinny, niech płaczą też inni
|
|
 |
|
ja dalej rap gram na osiedlu, gdzie jak idziesz sam, nie przejdziesz nawet trzech metrów
|
|
 |
|
lecz jeśli mam się nie obudzić jutro,
to chcę by rap ten był, jak lustro
|
|
 |
|
a przede wszystkim rozliczyć przeszłość,
bo jeśli jutra nie ma, dziś to wieczność
|
|
 |
|
i patrz, daję słowo, że ten czas nas zmienił,
im więcej lat, tym więcej blizn i więcej cieni
|
|
 |
|
dziś patrzę w lustro, pysk w pysk z samym sobą
i mogę spojrzeć w twarz, choć wzrok odbija gdzieś obok
|
|
 |
|
i chociaż ten czas minął,
nie naprawię błędów, tych przyjaźni, co zwietrzały jak wyrok
|
|
|
|