 |
Jeżeli chcesz w życiu dojść do czegoś naprawdę wielkiego, musisz mieć obsesje na punkcie tego, do czego dążysz.
|
|
 |
Tęsknota to chyba najdziwniejsze uczucie na świecie. Z jednej strony obumierasz, bo jest tak silna, ze nie możesz funkcjonować normalnie. Z drugiej strony to dzięki niej uświadamiasz sobie jak bardzo Ci kogoś brakuje. Tęsknota za osobami, które się kocha i niemoc, w wyniku, której nie możesz nic zrobić jest gorsza, niż tortury.
|
|
 |
I to wszystko - Bóg, Kościół, wiara, śmierć, życie wieczne - jest dla mnie zbyt abstrakcyjne, zbyt mało pewności we mnie, bym potrafiła stanąć, skłonić się lekko i przyjąć Twoje odejście do siebie, pogodzić się z nim, odnaleźć sens w tym, że Twoje serce ma bić gdzie indziej, niż tuż przy moim uchu ~ chimica
|
|
 |
Przepraszam, że cały czas zawodzę. Wiem, że jestem beznadziejna, ale nie potrafię poradzić sobie z własnym życiem. Znowu się rozsypałam, pomimo tego, że zapewniałam iż jest już tak dobrze. Tylko, że ja naprawdę sądziłam, że wreszcie jest lepiej. Och tak zwyczajnie się pomyliłam. Cierpienie wcale mnie nie opuściło, ono tylko zasnęło na krótki czas, abym przez chwilę mogła spróbować żyć normalnie. Teraz wszystko wróciło i kolejny raz nie wiem jak mam sobie radzić. Tęsknota wypala mnie od środka, a ból zaciska moje serce. W myślach znów milion różnych scenariuszy i tylko cicho pytam Boga, gdzie on jest, a nagle echo odbija się w mojej głowie i odpowiada, że już zbyt daleko, aby móc do mnie wrócić. Znów płaczę, a w koło jest tak przerażająco smutno, zupełnie jak kiedyś. / napisana
|
|
 |
[3] Dziesiątki wspólnych zdjęć, filmiki, Twoje rysunki i liczne wpisy w moim kalendarzu; wpisałeś się w moje życie również materialnie. Przekupiłeś moje serce tą wieczną radością, każdą z naszych rozmów do tego, by jednak pozwoliło Ci wsunąć się do niego. Może stąd ta pustka? Stąd szloch, który zaciska gardło? Przekrwione białka, drżące wargi i trzęsące się ręce? Ta zabójcza tęsknota? I żal o to, że gdzieś odgórnie padła decyzja o tym, by zabrać Cię z tego świata. Postanowienie, kiedy nikt ówcześnie nie zapytał nas o zdanie. Niech Ci tam, skarbie, będzie cudownie, najpiękniej, i niech robią tam dobre balety, żebyś się nie zanudził. I czekaj tam na mnie, zrealizujemy każdy z tych wariackich planów ~ chimica
|
|
 |
[2] Komiczne poranki, kiedy moją mamę budził domofon z pytaniem, czy jesteś u nas może, po którym odnajdywała Cię zagrzebanego w mojej kołdrze. Pomysły tuż po północy, żeby zaraz do mnie przyjechać i trochę porozmawiać. Chęci do nauki i pożyczanie ode mnie zeszytów, które nie mając jak zabrać ich motorem, chowałeś w spodnie. Wspólne układanie scenariuszów do przedstawień. Ten epizod, kilkanaście pocałunków i Twój dotyk na moim ciele, moje dłonie na Twojej skórze. Twój śmiech i stwierdzenie, że chyba jesteś w raju. Parcie na imprezy, kluby i zabawę, ciągłe powtarzanie, że w domu ludzie umierają... i że Ty jeszcze nie chcesz. Sylwester. Żarty, czy po tych wszystkich zakładach dasz radę wrócić do żywych - "ja zawsze daję radę!". Troska i zdejmowanie bez słowa kurtki, by założyć mi ją na ramiona. Lodowisko, które nagle opustoszało, gdy rodzice zabierali swoje dzieci na widok naszych wyczynów. Buziaki - za każdym razem w kącik ust ~ chimica
|
|
 |
[1] Ksiądz odchodzi od grobu, a wokół rozbrzmiewa cicha melodia grana na skrzypcach. I po chwili nie widzę już tych setek ludzi, ani czubka krzyża, który jest praktycznie całkowicie zasłonięty przez kwiaty. Pamięć prowadzi mnie do rozpoczęcia roku, kiedy nad uchem marudziłeś mi, że nie wyrobisz dłużej bez szluga, potem zdeptałeś mi nogi przepraszając teatralnie. Kolejne tygodnie podczas których próbowałam zrozumieć skąd rozbieżności w informacjach o Twoim imieniu... potem opowiedziałeś mi tę historię trzykrotnie. Wcisnąłeś się na miejsce obok mnie na matematyce, za każdym razem kasując mi wynik na kalkulatorze i wpisując "69", a ja pytałam zadziornie, czy to jakaś propozycja. Co lekcję, kiedy wchodziłam do klasy, wstawałeś z miejsca, robiąc mi przejście z tekstem "a proszę, proszę bardzo". Pierwsza wspólna impreza, a potem kolejne. Całe noce spędzone w Twoich koszulach. Nosiłeś mnie na rękach i tuliłeś do piersi. Wypalaliśmy fajkę na pół ~ chimica
|
|
 |
Mówią mi, że można mnie lubić. To miłe. Jednak ja wolałabym, aby oprócz tego można było mnie jeszcze kochać. / napisana
|
|
 |
Nienawidzę Ciebie za te wszystkie kłamstwa. Nienawidzę za przeszłość, w której musiałam tkwić tak długo. Nienawidzę Cię za to, że swoją obecnością sprawiłeś, że poczułam smak egoistycznego życia. Nienawidzę Cię za to, że przy Tobie stałam się zimną suką. Nienawidzę Cię za to, że pozwoliłeś mi siebie kochać. Nienawidzę Cię za to, że nauczyłeś mnie tęsknić za sobą. Nienawidzę Cię za to, że zawsze przy mnie byłeś, gdy tego potrzebowałam. Nienawidzę Cię za to, że tak dużo głosu na Ciebie straciłam przy każdej kłótni. Nienawidzę Cię za zmarnowane litry łez, które spływały bezwładnie po moich policzkach. Nienawidzę Cię za Twoje ciepłe słowa, które sprawiały, że z dnia na dzień czułam się szczęśliwa. Nienawidzę Cię za to, że pozwoliłeś mi spieprzyć moje życie poprzez utknięcie w tym bagnie, jakim było nasze życie. Nienawidzę Cię za to wszystko, ale jeszcze bardziej nienawidzę Cię za Twoje odejście, na które mnie nie przygotowałeś.
|
|
 |
- Kiedyś się z Niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu, ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie się pojawiać jego twarz. Nie mogę wykreślić Cię ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też 'jesteś w moim życiu zbędny'- bo nie jesteś. W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie... Ale nigdy nie byłeś mój.
|
|
 |
Za dużo przeklinam. Za mało słucham innych. Zbyt wiele czasu spędzam na opierdzielaniu się. Sarkazm to moje drugie imię, a ironię mam w małym palcu. Nie jestem zbyt mądra i piękna, ale jakoś sobie z tym radzę. Czasami jestem infantylna i rzadko cokolwiek mi się udaje. Ale chyba znajdziesz we mnie powód aby mnie pokochać.
|
|
 |
Skłamałabym twierdząc, że o nim nie myślę. Myślę. Czasami są taki dni, gdy jest w każdej godzinie, i takie godziny, gdy jest w każdej minucie. Wciąż jeszcze zdarza mi się zasypiać i budzić się z jego imieniem na ustach. Często łapię się na tym, że wypatruję jego twarzy w ulicznym tłumie.
|
|
|
|