 |
Kłócili się, było ich słychać w całym bloku. Nie byli parą. Uderzyła go w ramię, tak mocno, że aż się cofnął, ale odzyskał równowagę i podszedł bliżej niej.
Cholerne 1,80 cm krzyczało coś do niej powodując, że wściekłość wciąż rosła.
Odwróciła się łapiąc za włosy 'Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?!
Nawet nie jesteśmy parą, a robisz mi afery o jakiegoś gościa ze szkoły!
Ogarnij się w końcu!' Zabrakło jej tchu. Wyprostował się,ścisnął dłonie w pięści i czekał.
'I co? Mam Cię może jeszcze przeprosić?!' Podparła się pod boki.
Widziała jego żyły na szyi,słyszała, jak głośno oddycha,a jego oczy zdawały się mówić, że ma ochotę coś rozjebać.
Jednak on odwrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom pokoju.
Był już w kuchni, kiedy krzyknęła najgłośniej, jak mogła "Kocham Cię! No kocham Cię, do jasnej cholery!' Wrócił się.
Spojrzała na niego przepraszającymi oczyma. 'Kocham, no.'
Szepnęła bardziej do siebie. Podszedł do niej i z całej siły przytulił do piersi. ♥♥
|
|
 |
Odpowiadam jednym zdaniem: to zależy czyich plotek posłuchasz...
|
|
 |
dziękuję za każdy uśmiech, za każde słowo, dowcip, spojrzenie, dotyk, szept, obecność
|
|
 |
uśmiechnij się i uwierz, że potrafisz.
|
|
 |
I teraz w górę kieliszki z szampanem, pijemy za te wszystkie nieszczęścia, za facetów, za te pustaki, które mają więcej tapety na twarzy niż wynosi ich IQ , i w końcu za Nas, za te dziewczyny, czekające na swoje szczęscie! amen.
|
|
 |
Pamiętaj, wybaczyć nie znaczy zapomnieć.
|
|
 |
pomysł z pokochaniem ciebie był naprawdę beznadziejny.
|
|
 |
[CZ.5] Gdy pojawiłam się w umówionym miejscu on już czekał spacerując nerwowo w te i spowrotem i rozglądał się na boki.Gdy mnie zobaczy podszedł powolnym krokiem wręczając mi długą,czerwoną różę,taką samą,która nadal wisi zasłuszona nad moim łóżkiem od prawie 2ch lat.Z Jego twarzy zniknęła ta cała bezczelność,cynizm i podłość.Znów był tym samym chłpakiem w którym się zakochałam.Nie wiem jak długo staliśmy tam wpatrując się w sobie oczy,ale nagla poczułam jak bierze w swą dłoń moją i prowadzi nas w pewne miejsce.Poczułam to co kiedyś :radość,dziką namiętnośc,motyle w brzuchu i zawroty głowy.Znów się uśmiechałam.Znów czułam się ważna,wyjątkowa.-Dziękuję,że dałaś mi szansę-rzekł kilka tygodni później,gdy siedzieliśmy objęci w Jego pokoju.Nagle zrobiło mi sie gorąco i wszystko wróciło:ból,bezradnosć i strach,że niedługo to się skończy-Nie wracajmy do tego-powiedziałam i delikatnie pocałowałam Go w usta.Uwierzyłam,bo kochałam i w końcu poczułam czym jest prawdziwa miłosć. KONIEC || pozorna
|
|
 |
Nie ma miejsca na fochy, jest miejsce na miłość!
|
|
 |
Olejmy wszystko, liczy się tylko to co teraz,
Ty jesteś blisko, więc mogę nawet dziś umierać.
|
|
|
|