 |
`Chce się odciąć i nie myśleć..
Kiedy patrze na spadające łzy, życie staje sie przykre..`
|
|
 |
`Nie znajdziesz wielu zaufanych ludzi przy mnie..`
|
|
 |
`Pojawiają się na moment.. chwile są - odchodzą,
czują zysk w tym, wciąż próbują nas zniszczyć.`
|
|
 |
`I musimy wspierać siebie nawzajem,
to tylko wsparcie.. nigdy nie nazwę go zaufaniem.`
|
|
 |
`Uwielbiam ludzi, kocham ich obłudę i zawiść,
śmieją Ci się w twarz, za plecami gotowi zabić,
dlatego trzymam wrogów bliżej od przyjaciół,
za dużo widziałam, żeby liczyć na odmiane w tym wypadku..`
|
|
 |
I wtedy rozum nakrzyczał na serce, że sobie nie da rady, że ta zabawa nie jest dla niego odpowiednia.//net
|
|
 |
Nie rezygnuje się z ludzi, których się kocha.// net
|
|
 |
I znowu ta jebana bezradność! ;(
|
|
 |
Nie mógł odpowiedzieć sobie na pytanie jak mógł pozwolić jej tak po prostu odejść? . Z dnia na dzień coraz bardziej mu jej brakowało.Ona ułożyła sobie życie z kimś innym, z kimś kto ja bardzo kochał i szanował. Była szczęśliwa. On popadał w coraz głębszą depresję i zaczął się zastanawiać dlaczego taki był, dlaczego był obojętny na jej uczucia.? Nie umiał uwierzyć w to, że juz nie da się nic zrobić , że juz nie jest w stanie nic naprawić.[Cz.2] /olciaq
|
|
 |
Byli ze sobą ponad pół roku- wystarczający czas żeby się zakochać. Nagle zerwał niewiadomo dlaczego. Dużo przepłakała nocy. Po jakimś czasie zaczęła uczyć się żyć z myślą, że to skończony dupek, próbowała mieć na niego wyjebane. Po kilku miesiącach zobaczyła go na mieście. Stał z kolegami. Na jej widok zaczął sie głośno śmiać. To ją wkurzyło. Podeszła, stanęła na przeciwko niego i spojrzała mu w oczy. Zawsze uciekał wzrokiem ale nie teraz. Teraz stał nieruchomo i nie potrafił z siebie wydusić nawet słowa. Nadal miał do niej tą cholerna słabość. Pocałowała go tak jak kiedyś, nie bronił się. Dotykając czołem jego czoła powiedziała, mu że to koniec. Miała juz dość tego, że przez cały ten czas bawił sie jej uczuciami. Odchodząć miała łzy w oczach ale wiedziała, że to była najlepsza decyzja jaką w życiu podjęła. Po kilku miesiącach całkowicie się z niego wyleczyła. On siedząc wieczorami w domu dużo o niej myślał, tęsknił, uświadomił sobie, że ją kocha. [Cz.1] /olciaq
|
|
 |
|
nie zamierzała do Niego wracać , ale mimo wszystko bardzo pragnęła jego bliskości
|
|
 |
|
Czuję dym w płucach, ale nie grunt pod nogami, kiedyś byliśmy razem, dziś już zupełnie sami. [nichuja]
|
|
|
|