 |
mówili mi, że z czasem zapomnę, że zagoją się rany, że przestanę wydrapywać sobie serce, by nie czuć tej tęsknoty. mówili, że przestanę przywoływać wspomnienia Twojego głosu, że Twoje pocałunki wyblakną, a skóra nie będzie cierpła z powodu ich braku. mówili, że Twój głos przestanie dźwięczeć w zakamarkach duszy, że śmiech przestanie odbijać się echem o puste ściany serca. mówili, że kolor Twoich oczu, zapach perfum, ciepłota ciała, że to wszystko kiedyś ze mnie uleci. Twoja osoba przestanie niszczyć mnie każdego dnia, przestanie grać istotną, najważniejszą rolę. wszystkie obietnice, które złożyłeś, wszystkie słowa, które wypowiedziałeś, miały przestać istnieć, miały zniknąć. więc dlaczego nadal we mnie żyjesz? dlaczego potrafisz zmącić spokój, w którym tak mi dobrze? dlaczego zapisałeś się tak trwale? tak silnie? dlaczego właśnie Ty?
|
|
 |
wystarczyło jedno spotkanie. jeden przelotny uśmiech. jedna chwila, a ja siedzę właśnie z wzrokiem tępo utkwionym w ścianę, w głośnikach po kolei przewijają się piosenki tamtych czasów, a serce z ledwością wystukuje słabiutkie odbicia. wszystko we mnie ożyło, wszystko powróciło. myślałam, że tamten okres należy do przeszłości. że tamte czasy zostały zakończone, odkreślone grubą kreską. niestety teraz wiem, ze było to tylko pobożne życzenie. nie mogę zapomnieć tamtego szczęścia, które pomimo swojej toksyczności, sprawiało, że żyję.
|
|
 |
śmiałam się w głos, gdy siedząc na ławce słuchałam jego zabawnych opowieści. odwzajemniałam całusy, które skradał mi co jakiś czas. uśmiechałam się patrząc, jak robi głupie miny, byleby tylko nie widzieć grymasu smutku na mojej twarzy. wtulałam się w ciepłe ramiona, gdy zimny wiatr co chwilę otulał ciało. zapomniałam o łzach, które przez niego wylałam, o przykrych słowach, które usłyszałam, o każdej kłótni, każdym nieporozumieniu, każdej bolesnej chwili. na tamten czas znowu był moim skarbem, znowu widziałam tamtego chłopaka, którego rok temu pokochałam. jednak serca nie da się oszukać, nie da się zwieść przelotnym szczęściem. bo gdy tylko nasze usta rozstały się w pocałunku pożegnania, gdy tylko zostałam sama w ciemnym pokoju, ono dokładnie przypomniało mi ile przez niego wycierpiałam, ile bólu zniosłam. mimo wszystko kocham go, cholernie kocham, szepnęłam cicho. i nie jestem w stanie wyobrazić sobie dnia, bez jego obecności obok.
|
|
 |
stworzyłam w swojej głowie tyle przepięknych scenariuszy. byliśmy tam, wiesz? szczęśliwi i zakochani, całkowicie sobie oddani. nie widziałeś poza mną świata, nie wyobrażałeś sobie dnia bez mojego widoku, oddychałeś moją obecnością, spijałeś z moich ust miłość. a ja? ja wielbiłam każdy fragment Twego ciała, każdą cząsteczkę Twojej duszy. mój świat zaczynał się i kończył w Twoich ramionach, a Twoje oczy? były moim oknem na świat, były zwierciadłem szczęścia. budziłam się u Twego boku z pewnością, że dzisiejszego wieczoru ponownie będę mogłam zasnąć czując Twoje ciepło. ubierałam Twoje bluzy wiedząc, że żadna inna nie przywoła lepiej Twojego zapachu. tańczyłam po salonie otulona radością, czując jak Twój wzrok zachłannie chłonie moje ruchy. dopełnialiśmy się, byliśmy dobrani idealnie. tylko nie byłam w stanie przewidzieć, że rzeczywistość jest brutalna, że odbierze mi Ciebie i wszelkie nadzieję na życie u Twego boku.
|
|
 |
"Jak mam cię kochać, jak mam zapomnieć,
to wciąż tak boli, jest coraz gorzej.
Spójrz na nas kiedyś, było tak dobrze..."
|
|
 |
" Dziękuję Bogu za te mordy co idą tą samą drogą.. "
|
|
 |
starałam się to jakoś ukryć,jakoś odpędzić,ale ta tęsknota jest silniejsza ode mnie.brakuje mi ich,naprawdę brakuje.nawet choćbym chciała,choćbym nie wiem jak próbowała,nie wymarzę z pamięci tych kilku wspólnych lat,wspólnych wakacji,wspólnych rozmów i wygłupów.pamiętam doskonale dni spędzone nad jeziorem,gdzie jedynym zmartwieniem było zachodzące słońce.pamiętam kilometry przemierzone rowerami,by spędzić cały dzień w ich towarzystwie.pamiętam mecze i kibicowanie,gdy ich ciała poruszały się na zielonej murawie.pamiętam ogniska i grille,gdzie czułam,że jesteśmy rodziną.pamiętam głupie dogryzki i słodkie komplementy.pamiętam potańcówki,gdzie żaden z nich nie dawał mi choćby chwili wytchnienia.pamiętam ciepłe ramiona,które zawsze chroniły przed niebezpieczeństwem i ciepłe słowa,które perfekcyjnie dodawały otuchy.pamiętam też ją, kruszynkę,która wpisała się w moje serce równie silnie,równie trwale.choć teraz otaczam się innymi ludźmi,to oni nadal we mnie żyją,nadal są tak samo ważni.
|
|
 |
" Droga Katherine byłaś początkiem mojego życia. Myślałem, że Twoja śmierć wyznaczy jego koniec. Myślałem, że wspomnienia utrzymają nas oboje przy życiu, myliłem się. Teresa dowiodła mi, że jeśli otworze swoje serce będę znów mógł kochać mimo cierpienia. Pokazała mi, że żyłem tylko w połowie. Przeraziła mnie. Zrozumiałem jak bardzo jej potrzebuję tego wieczoru kiedy wyjechała. Gdy samolot wystartował coś się we mnie rozdarło. Wiedziałem, że powinienem był ją zatrzymać. Pojechać za nią do domu. Jutro popłynę tam gdzie wieje wiatr i pożegnam się z Tobą, a potem popłynę do tej kobiety i spróbuję zdobyć jej serce. Jeśli się zdobędę na odwagę wiem, że Nas pobłogosławisz, jeśli stchórzysz i tak będę szczęśliwy wiedząc, że kochałem dwa razy. To jej zasługa. Jeśli Ci powiem, że ją kocham równie mocno jak Ciebie domyślisz się wszystkiego. Odpoczywaj w pokoju kochanie. Garret. " - " List w butelce "
|
|
 |
nie mogę zasnąć. leżę bezczynnie w łóżku, przyglądając się jak promyki światła, nieśmiało tańczą po ścianie. otulona kołdrą po sam czubek nosa staram się nie pozwolić, by myśli odbiegły w zakazane rewiry. kręcę się i wiercę, próbując znaleźć tę wygodną pozycję, jednak wszystkie te działania są zbędne. podświadomie wiem, że dzisiaj sen nie nadejdzie, że dzisiejsza noc należy do tych, przed którymi drżę ze strachu. za dużo pytań bez odpowiedzi kłębi się w mojej głowie, za dużo wspomnień nawiedza serce, za dużo uczuć opanowało duszę. tracę kontrolę, łzy płyną, choć sama nawet nie znam przyczyny tego potoku, usta drżą, a dłonie zaciskają się kurczowo w pięści. stare rany ponownie krwawią, jego osoba na nowo ożyła we mnie, w tym najskrytszym zalążku serca. dzisiejszej nocy to on będzie mi towarzyszył. jednak o wschodzie słońca, gdy pierwsze promyki przeszyją niebo, on i wspomnienia jego osoby znikną, zostawiając mnie samą. pustą i zmęczoną. martwą.
|
|
 |
boję się, ponownie nadeszły te dni, w których jedyne co mnie otula, to strach. boję się matury. boję się tego, co stanie się, gdy liceum dobiegnie końca. boję się studiów, pracy, dorosłego życia. boję się odpowiedzialności. boję się każdego nadchodzącego dnia. boję się nocy, która nie daje ukojenia, przynosząc ze sobą natrętne myśli. boję się własnego odbicia, które codziennie widzę w lustrze. boję się, że tracę ludzi, którzy są tak silnie zapisani w sercu. boję się, a znajome ramiona przestały być dobrym azylem.
|
|
 |
A po co żyć bez uczuć? Ja czuję coś do ciebie, coś we mnie poruszasz. Tak, to trudne i rozprasza mnie, a dzięki temu wiem, że jest we mnie jeszcze coś oprócz strachu.
|
|
 |
Po chuj się cieszyć, i smucić, chodzić, przeklinać, ufać, potem się wkurwić i mieć do kogoś dystans.
|
|
|
|