 |
|
znowu poszłam na cmentarz. znowu widziałam Twoją uśmiechniętą twarz na zdjęciu na pomniku. znowu płakałam zadając sobie pytanie "dlaczego?" / maniia
|
|
 |
|
nawet nie ogarniasz moich słów,co dopiero czynów. nooo,o myślach już nie wspomnę. / dajmiskalpel
|
|
 |
|
A obiecałeś, że nic
do mnie nie poczujesz.
|
|
 |
|
Nie odzywasz się. Może po prostu masz mnie w du.pie. Proszę nie tłumacz się, że czekasz aż ja coś powiem.
|
|
 |
|
nie chcę być zabójcą twojej duszy,mordercą twoich wesołych oczu,szerokiego uśmiechu i delikatnego dotyku. jednak,gdy zostanę,zginiemy oboje,zabijając powoli każdą cząstkę siebie nawzajem. / dajmiskalpel
|
|
 |
|
-nie wiem dlaczego wybrała Ciebie... ja przecież mam wodne łóżko!
-a ja mam miękkie serce i ogród, w którym oglądałem z nią gwiazdy.
|
|
 |
|
Paranoja - stan w którym się znajduję odkąd spotkałam Ciebie.
|
|
 |
|
chłopak z liceum jest w związku z dziewczyną w gimnazjum. to normalne i całkiem legalne, ale kiedy taki chłoptaś, któremu wydaję się że może wszystko leci na dziewczynę z gimnazjum bo nosi spódniczki, które odsłaniają jej tyłek i dekolty, które wręcz sięgają pępka nie pieprzcie mi że chłopacy w tym wieku nie lecą tylko i wyłącznie na wypchane blondynki. bo w to że ujęła go tajemniczym spojrzeniem i zniewalającym uśmiechem nie uwierzę. wniosek jest jeden. on tak naprawdę to jeszcze dzieciak szukający do przygód naiwnych panienek, a ona to łatwa, żałosna laska, która ledwo potrafi utrzymać się na szpilkach.
|
|
 |
|
prawdziwy mężczyzna to nie ten, który poda Ci rękę, kiedy przewrócisz się, potykając o sznurówkę swoich trampek. prawdziwy mężczyzna to ten, który Ci je osobiście zawiąże, nie zważając na Twoje protesty, że nie trzeba bo skoro w szpilkach się nie zabiłaś to w trampkach tym bardziej Ci to nie grozi.
|
|
 |
|
- widzisz ten nóż? - spytała, wyciągając narzędzie trzymane w swojej dłoni ku niemu. nacięła delikatnie wnętrze swojej dłoni. stał jak wmurowany, nie wiedząc o co chodzi. - tak będzie płakać moje ciało z tęsknoty za twoim dotykiem. - wydukała, wskazując na sączące się kropelki krwi z jej dłoni. wybuchnęła spazmatycznym płaczem. - a tak będzie płakać moja dusza. - powiedziała. - przykro mi kochanie. chociażbyś nie wiem co zrobiła, to koniec. nie weźmiesz mnie na litość. - powiedział, biorąc do dłoni kurtkę. - zaczekaj! pokażę Ci jeszcze tylko jak będzie płakać moje serce! - krzyknęła. zatrzymał się, tuż przed drzwiami. gwałtownym ruchem, wbiła kuchenne ostrze w swoją klatkę piersiową. - właśnie tak. będzie cichutko łkało, zwijając się z bólu, tam wewnątrz. - powiedziała, osuwając się na ziemię.
|
|
 |
|
słucham głosu serca. podążam za nim jak małe cielaki za swoją matką, zaraz po urodzeniu. prosi mnie o przerwę. prosi o urlop od bicia. przecież nie jestem w stanie mu odmówić.
|
|
|
|