 |
usiądziemy na parapecie z paczką fajek i litrem absolwenta. opijemy to jakie jesteśmy nieszczęśliwe.
|
|
 |
oczy zaczęły mnie piec tak jak wtedy gdy zbyt szybko pije colę.
|
|
 |
jestem znacznie szczęśliwszą osobą, niż ludzie myślą.
|
|
 |
stabilna emocjonalnie jak powierzchnia wody w szklance, trzymanej przez człowieka z parkinsonem, któremu palą się spodnie i tańczy lambade.
|
|
 |
nie mów tych wszystkich słów, muszę je potem zabijać packą na muchy.
|
|
 |
Boże widzisz i nie grzmisz, spuść nogi i kopnij kogo trzeba..
|
|
 |
bo tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że ważni jesteśmy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. a potem pyk. i ich nie ma.
|
|
 |
i wtedy znów czujesz się jak mały robal na przedniej szybie czyjegoś życia.
|
|
 |
Poczucie winy przypomina mi bezdomnego kota. Odganiasz go, a on i tak wraca, gdy najmniej się tego spodziewasz.
|
|
 |
Poczucie winy przypomina mi bezdomnego kota. Odganiasz go, a on i tak wraca, gdy najmniej się tego spodziewasz.
|
|
 |
żałuj. jedyne czego teraz pragnę, to widzieć, w Twoich oczach, przepełnione źrenice, żalu.
|
|
 |
moje serce ma wiele spraw do poukładania. wrzucanie ciebie w sam środek gmatwaniny byłoby po prostu nie fair. zarówno wobec ciebie jak i wobec mnie.
|
|
|
|