 |
Wieczorami kreśliła dobre i złe strony wszystkiego, i chociaż dobrze wiedziała, że on zalicza się do tych złych, to jakimś cudem zawsze lądował na pierwszym miejscu tych dobrych .
|
|
 |
tak na Ciebie patrzę i się zastanawiam gdzie ja miałam oczy sześć miesięcy temu .
|
|
 |
Do mężczyzny powinien być dołączony tłumacz, który by nam tłumaczył, co mężczyzna ma na myśli. Do każdego w dodatku osobny, niepowtarzalny, żadne tam ogólniki ty z Marsa, ja z Wenus. Który by objaśniał, na przykład, co to znaczy, kiedy on milczy.
|
|
 |
Stał pomiędzy ścieżkami z napisem `zależy mi`, a `mam wyjebane` i każdego dnia zmieniał swoją trasę, rujnując całe moje wnętrze.
|
|
 |
I powoli dochodziła do wniosku, że nigdy nic dla niego nie znaczyła. Z każdą chwilą traciła jakąkolwiek nadzieje, że podejdzie do niej łapiąc w pasie szepcząc do ucha ' chciałem byś tęskniła za mną, przepraszam. ' teraz ociera łzy z policzka i odpala kolejnego papierosa próbując wyczytać z dymu unoszącego się tuż nad jej bladą twarzą odpowiedzi na nurtujące ją pytania
|
|
 |
-mamo ..
- tak ?
-jestem dumna , że połowa mnie to Ty .
|
|
 |
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu
|
|
 |
mam obrzydzenie do dwóch słów i kilku piosenek, które katowaliśmy wspólnie w moim zjabanie niebieskim pokoju .
|
|
 |
Życie uczy by czasem zamilknąć.../ [derty18]
|
|
 |
Czasem chciałabym spadać, chciałabym się uwolnić.
Chciałabym spadać poprzez powietrze, by poczuć ulgę..
Bo spadanie to nie problem,
kiedy spadam, jestem spokojna.
A smutek spowodowany jest tylko momentem uderzenia o ziemię.
|
|
 |
mam czternaście lat i żyję wśród nastolatek,
które myślą, że zachowując się jak tanie dziwki, osiągają dorosłość;
chłopaków dla których klepnięcie w tyłek to satysfakcja, i powód do dumy;
samotnych matek i bezpańskich psów.
to nie jest moje marzenie,
więc nie mów mi że zazdrościsz mi mojego życia.
widzę ten cały syf na świecie tak samo jak wszyscy.
|
|
|
|