 |
- Kochasz go?
- Tak, bardzo.Więc czemu tak szybko odpuściłaś? Czemu zrezygnowałaś?
- Chciał tego. A ja chcę by był szczęśliwy.
- Ale Ty nie jesteś.
- Moje szczęście nie jest ważne.
|
|
 |
`obiecaj mi, że rzucisz mnie w słoneczny dzień. że będę mogła pójść wtedy na plażę i popatrzeć na tyłki chłopaków . nie chcę siedzieć w domu i płakać razem z chmurami `
|
|
 |
lubię być sama. kocham chodzić na krańcu krawężnika przy najbardziej ruchliwej ulicy, nie słuchając trosk na temat tego jaka może mi się stać krzywda. uwielbiam jeść obiad na śniadanie. zasypiać z książką na policzku. wstawać w nocy i pałaszować w lodówce bez obaw, że obudzę drugą połówkę smacznie śpiącą w sypialni. mogę bez wyrzutów sumienia musnąć dłonią, każdego napotkanego przeze mnie mężczyznę. bez krzty strachu przed morderczą awanturą, oskarżającą mnie o zdradę. nikt nie truje mi, że beznadziejnie wyglądam z rozmazanym tuszem co usprawiedliwia mnie do płakania w każdym, dowolnym miejscu jakie tylko sobie upodobam. choćby miała to być męska toaleta w jednym z centrum handlowych.
|
|
 |
nie upadłam. po prostu miałam ochotę znokautować podłogę bo od samego rana, intensywnie działała mi na nerwy.
|
|
 |
następnym razem kiedy przejdzie Ci myśl o tym, aby się zakochać siądź sobie wygodnie w fotelu i poczekaj, aż Ci przejdzie. przeanalizuj sobie 'Titanica' czy 'Romeo i Julia', intensywnie rozmyślając nad zakończeniem. a później zastanów się czy też masz ochotę skończyć jak główni bohaterowie, których pogrzebała miłość.
|
|
 |
pójdę do najdroższej cukierni w mieście. siądę przy gigantycznym oknie i zamówię najbardziej kaloryczne ciastko jakie będą w stanie mi zaserwować. kiedy już zapłacę, cała upaprana w lukrze wyjdę na ulicę. stanę w strugach deszczu i będę pytać przechodzących mężczyzn czy nie zechcieliby pomóc mi pozbyć się lepiącego cukru pudru, który zagościł na moich ustach.
|
|
 |
- kocham Cię. - powiedział. właśnie wtedy, zatkała sobie palcami uszy. - nie ignoruj mnie! - wykrzyczał. - wcale Cię nie ignoruję tylko słucham, co ciekawego mają mi do powiedzenia moje palce.
|
|
 |
nie płaczę łzami. kiedy jest mi źle wylewam z siebie hektolitry uczuć w postaci cieczy. dawkuję sobie je na maleńkie krople, subtelnie spływające po moich policzkach. siadam w kącie pokoju i dmucham do kubka kakao, przekonując je aby wreszcie wystygło. trenuję taktykę nie myślenia. nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ciężkie, są ciosy zadane przez samą siebie. nawet nie wiesz jak jest ciężko, kiedy nawet cholerny dywan kojarzy mi się z Tobą. przecież to na nim znalazłeś mnie w środku nocy, kiedy usnęłam nad książkami ucząc się na podłodze. przecież to wtedy, położyłeś się obok mnie i zrobiłeś mi te perfekcyjne ściągi, które uratowały mnie niczym superbohater z kreskówki.
|
|
 |
czasami mam wrażenie, że nie żyję. że moje życie jest jakąś denną kopią, kopii. stoję obok. słyszę, czuję. ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej reakcji. tak jakbym stała obok ciała. moja podświadomość ma włączony tryb czuwania, ten który nie pozwala mi na racjonalne myślenie. ten, który wyprał mnie z uczuć dokładnie tak jak pierze się swoje ulubione jeansy.
|
|
 |
kochaj mnie za inteligencje, poczucie humoru i wrodzoną subtelność. na moim tyłku kiedyś pojawią się rozstępy, a piersi w końcu przestaną się bronić przed grawitacją.
|
|
 |
przychodzi moment, kiedy przestajesz marzyć o siedzeniu na huśtawce podczas deszczu z różową wstążką we włosach. kiedy jedyne na co masz ochotę to filiżanką japońskiej herbaty, która pobudza każdy z Twoich zmysłów. nareszcie potrafisz rozdzielać ludzi którzy Cię ranią na tych, którzy nie, są Ciebie warci i tych dla których warto cierpieć. w końcu rozumiesz, że milczenie jest jedną z najbardziej perfidnych rodzai kłamstw. zaczynasz rozumieć, że musisz cierpieć w ciszy bo nikt nie będzie współczuł Twoim łzom, które zgotowałaś sobie na własne życzenie. dorastasz. machasz dzieciństwu dłonią na pożegnanie, mając świadomość że uciekło niemal bezpowrotnie.
|
|
 |
założyła się z koleżankami o rozkochanie w sobie pewnego chłopaka. myślała, że to niemożliwe, żeby mogła się zakochać w takim kimś jak on, bo przecież nie jest w jej typie. zaczęli się spotykać. na początku miała z niego zbite, ale potem było coraz gorzej. nie był jej wcale taki obojętny, jak jej się wydawało. zaczęła inaczej reagować na jego imię, stała się o niego zazdrosna, chciała się z nim częściej spotykać. zaczęła głupio się czuć z tym, że jest wobec niego nie w porządku. pewnego dnia postanowiła mu to wszystko wytłumaczyć, nie chciała już ściemniać, zakochała się. zadzwoniła do niego, aby poprosić o jak najszybsze spotkanie, on nie chciał jej już słuchać. dowiedział się o tym całym zakładzie, ale nie od niej. powiedział, że naprawdę ją pokochał, a ona jest zwykłą suką, bez uczuć. popłakała się. nie chciał tłumaczeń. zakończył z nią kontakt. po tym zdarzeniu nigdy ze sobą już więcej nie rozmawiali, a ona go nadal kocha, i nie może wybaczyć sobie tego, jaka była głupia.
|
|
|
|