 |
to taki moment życia, w którym wyjdę, trzasnę drzwiami, nie chcę wiedzieć co będzie, nie chcę wiedzieć co z nami.
|
|
 |
chciałbyś się pociąć, udajesz wariata? nie obiecuj sobie wiele po końcu świata.
|
|
 |
chociaż nadal noc, do góry głowa, wiem, gorzkiej prawdy nie rozcieńczą słodkie słowa.
|
|
 |
mam to szczęście, że mnie wspiera zaufanych ludzi krąg.
|
|
 |
podnoszę głowę patrze na niebo, by chodź przez chwile nie czuć się jak dnia każdego, pytam dlaczego? lecz znów odpowiedzi nie ma żadnej, wiem tylko jedno, że zawsze wstanę gdy upadnę.
|
|
 |
normalnie niezachwiana chociaż dzisiaj ma doła,
jest taka sentymentala, ciężko jej się z tym uporać.
|
|
 |
czuje że straciła sens, choć myślała że jest silna.
wylewa sporo łez, bo wie, że nie zasłużyła
na taki cios jakim był kres, tego czym żyła.
|
|
 |
potrzebował jej bliskości, jej słów i wzroku, bez tego wszystkiego celą stawał się jego pokój.
|
|
 |
kochał dziewczynę prawdziwie tak mocno toksyczną, że kiedy szła ulicą wokół więdło wszystko.
|
|
 |
nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim, ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił.
|
|
 |
masz tak jak ja w tylu miejscach poklejone serce...
|
|
 |
niech Twa osoba będzie Ci ozdobą,
nie jednorazowo, lecz całodobowo.
|
|
|
|