 |
są zasady - nie pieprzone przebosko długie regulaminy, przez większość czasu nie zawierające większego sensu, ale proste zasady, gra fair, tego typu kwestie. leżącego nie kopiesz, kojarzysz, więc dlaczego kiedy wiję się na przemarzniętym chodniku, nie przerywasz? nie zważasz na mój ewidentny nokaut, napierdalasz do krytycznego stanu, z żądzą rozszerzającą źrenice zadajesz kolejne uderzenia, już w nie żebra - w serce.
|
|
 |
nagle wszystko może się zdarzyć, począwszy od zmiany ze spania do popołudnia na nieprzesypianie nocy, przez rzucenie uzależnienia będącego wchłanianiem kilogramów czekolady i wypijaniem litrów soku pomarańczowego, aż po uśmiech na sam Jego widok, kiedy jeszcze nie dawno zarzekało się, iż zero zobowiązań w najbliższym czasie.
|
|
 |
[2] nie powiem Ci tego, że naprawimy wszystko, bo są pewne limity. oczywiście, zapas uczucia nie ma tu nic do rzeczy, a zapewniam Cię, że go zostało jeszcze wiele i mam nadzieję, iż do tej spiżarki jeszcze wrócimy. nie zostanę przy Tobie teraz. nie masz już kilku lat, żeby tłumaczyć Twoje zachowanie ciekawością dzieciaka. jesteś kobietą, którą kocham, z którą chcę być, a zwyczajnie nie potrafię. wrócę. będziemy razem. odchodzę, bo nie jestem od wychowywania Cię, a Ty tylko potrzebujesz czasu. ja Ci go daję. - nie urwał dobrowolnie, zrobiły to łzy wzbierające Mu do oczu. przytulił mnie do siebie. - kocham Cię, damy radę. - odszedł, wygłaszając najgorsze "do zobaczenia" mojego życia
|
|
 |
[1] "dorośnij", które padło z Jego ust wręcz uderzyło mnie po twarzy. - masz mnie za frajera, który wszystko ocenia w kategoriach zbliżeń. masz rację. nie zapominaj jednak, że do narządów człowieka, faceta również, zalicza się także serce, a taką Twoją bliskość ceniłem najbardziej. - wypalił i już otwierałam usta, żeby odpowiedzieć na to co mówi, żeby się odwdzięczyć za ból jaki mi sprawiał tymi słowami. przytknął mi dłoń do ust i zaczął mówić dalej. - gdy mówisz, że mnie kochasz, mnie czy kogokolwiek innego, zastanów się co to oznacza. albo nie wiem, powiedz mi od razu, żeby traktować to jak ściemę. chciałbym się cofnąć. wiesz, tam, gdzie moje serce jeszcze biło, nie przywiązało się. - wydawać by się mogło: skończył. wtedy, kiedy ze mnie wyparowały wszelkie riposty na Jego zarzuty. poddałam się. stałam z rękoma zwieszonymi wzdłuż ciała, nie próbując nawet płakać. ja to popsułam, On cierpiał. pomógł mi teraz. - uczucie to nie zabawka.
|
|
 |
Wiem że jestem trudna i właśnie to sprawia że dwa razy bardziej doceniam tych którzy zawsze są przy mnie.
|
|
 |
Największe miłości to te, których nigdy nie było.
|
|
 |
Po co nam pięćdziesiąt lat szczęścia, skoro możemy mieć romans w tramwaju i wysiąść na innych przystankach?
|
|
 |
za każdym razem, gdy dzwoniłam do przyjaciela czy mogę do Niego przyjść, słyszałam: ' jak już musisz, to chodź. jakoś zniosę widok tego ryja' - i mimo to pędziłam, byle tylko jak najszybciej znaleźć się obok Niego, a On widząc mnie cieszył się jak głupi na to, że może spędzić ze mną kolejny dzień. || kissmyshoes
|
|
 |
uwielbiam swojego faceta, który zamiast śniadania wielkanocnego, zrobił wigilię, piekąc karpia i podając na stół opłatek, tłumacząc wszystko pogodą, hahaha. || kissmyshoes
|
|
 |
widzę ten smutek w oczach taty, gdy mówię: ' tak, na sto procent wrocław '. widzę niepewność wypisaną na twarzy mamy. słyszę: ' a może jednak zostaniesz?' , ' co my bez Ciebie zrobimy?' - i choć to cholernie trudne - chcę tego. bo wiem, że muszę i wiem, że potrafię. i odetnę się, choć może się to okazać najgorszym błędem życia będę o to walczyć, bo od zawsze o tym marzyłam. / veriolla
|
|
 |
podjechałam z tatą pod klub, bo obiecaliśmy odebrać kuzyna z imprezy. wyszliśmy z auta, tato zapalił fajkę, a ja poszłam się rozejrzeć. odeszłam dosłownie kilka metrów, i jak to na moje szczęście przystało - napatoczyłam się na jakiegoś zaćpanego kolesia. zaczął coś marudzić. odpowiadałam, żeby Go nie wkurwić. po chwili jednak zaczął się przystawiać, i łapać mnie za tyłek. odwróciłam się do tyłu, i zobaczyłam tylko tatę, który dopalił papierosa, zagasił go i ruszył w Naszą stronę. podszedł do gościa, i łapiąc Go za ramię, odepchnął na bezpieczną odległość. koleś zaczął pyskować. tato spojrzał się na Niego, mierząc z góry na dół, po czym dodał: 'tylko rusz, a zabiję'. gościa po chwili nie było w zasięgu mojego wzroku, a tato uśmiechając się powiedział mi na ucho: ' no co. zawsze będziesz moją malutką córeczką, mimo dziewiętnastu lat'. / veriolla
|
|
 |
nie lubię Twojej dumy w oczach gdy mnie mijasz. nie lubię tego wzroku typu: 'wiem,że Ci się podobam'. nie lubię Cię takiego. / veriolla
|
|
|
|