 |
|
ludzie przychodzą i odchodzą, zostawiają w nas odciśnięty sobą ślad, potęgują w nas ból. / wyluz0wany
|
|
 |
|
znów wpadam w ten bezużyteczny moment, w którym nie mam sił na nic. zamykam oczy, w ciemności przypominając sobie Jego twarz. i wiesz, mimowolnie łza spływa mi po policzku. a Ja przecierając ją chłodną dłonią staram się zacisnąć pięści i wstać, by powalczyć o życie od nowa. lecz upadam, bo dociera do mnie, że to bezsensu , że samotność nie przynosi rezultatów. / yezoo
|
|
 |
|
jestem tą pieprzoną egoistką która najchętniej zamknęłaby Go w klatce aby był tylko na jej wyłączność. jestem tym wielkim wulkanem który wybucha przy każdym wkurwieniu. jestem tą która płacze bo jej smutno. jestem tą która jebie na 'będzie dobrze' i 'dasz radę'. jestem tą która potrafi zabić za kogoś bliskiego. jestem tą która utnie nogi przy samej dupie lasce przystawiającej się do mojego faceta. jestem tą głupią histeryczką która na wszystko reaguje złością. jestem tą której Ty nigdy nie poznasz. jestem tą która już zawsze będzie dla Ciebie zagadką. | paulysza
|
|
 |
|
najbardziej brakowało normalności uśmiechu. zwyczajnego uniesienia kącików ust ku górze, ot tak - nie, bo inni to robią, bo widocznie tak w tym momencie trzeba. szczęścia, którym roziskrzą się tęczówki, dwie żaróweczki zamigoczą w źrenicach, a serce, aż zrobi fikołka obijając się o żebro. bezwarunkowo, bez blokady utworzonej przez Jego odejście.
|
|
 |
|
przychodzi moment, kiedy stajesz, zaciągasz ręczny w swoim życiu, bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy - kolejne kierunki, znaki, drogi, którymi możesz podążyć. a w głębi coś pęka, bo jedyne, co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się, ruszenie wstecz - do tych uśmiechów, do każdej z tych rozmów, do obietnic, które nie zostały dopełnione, do słów, do Jego głosu, dotyku, ciepła Jego oddechu. stoisz ze wspomnieniem zapewnień, że zasługujesz na kogoś lepszego, podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem, że On był wszystkim.
|
|
 |
|
lubiłam Go całować. lubiłam naciągać przez głowę Jego bluzę równocześnie wdychając silną woń perfum. lubiłam patrzeć, jak się śmieje i odpowiadać tym samym. lubiłam Jego dotyk powodujący dreszcze na karku, i skurcze w żołądku. lubiłam sposób w jaki wymawiał moje imię, z naciskiem na pierwszą literę. miał iskrzący szmaragd w tęczówkach, idealny tors i dłonie - wszystko, z wyjątkiem mojego serca i swojego, które kiedyś podstępem Mu zabrałam, a odchodząc zostawiłam Mu pod drzwiami. złamane.
|
|
|
|