 |
''Wtedy żałuję,ze to życie jest tylko jedno.
Dni wciąż biegną,my żyjemy w piekle.
Trzysta mil od niebios,nie wiem,czy tam jest lepiej.''
|
|
 |
''Kurwa,jak nienawidzę szpitali.
Czuje w nich zapach śmierci,zawsze mnie przerażały.''
|
|
 |
Popatrz w gwiazdy, masz łzy w oczach, płaczesz, krople deszczu za oknem uderzają o parapet.
|
|
 |
Nasze twarze za uśmiechem skrywają ciemność.
|
|
 |
Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa.
|
|
 |
Otwieram oczy i wita mnie muzeum wkurwień.
|
|
 |
czasem przerwy są dobre, zdajemy sobie wtedy sprawę, jak za kimś tęsknimy i jak nam tego brakuje. zdajemy sobie sprawę, że kochamy.
|
|
 |
pamiętam te noce kiedy łzy zastępowały mi Ciebie II systematyczny_chaos
|
|
 |
To codzienność, można się do niej przyzwyczaić. Ludzie Cię zranią albo Ty będziesz ich ranił.
|
|
 |
kiedyś razem podbijaliśmy place zabaw, i wesołe miasteczka. dziś pozostały nam nowo otworzone kluby i blokowiska II systematyczny_chaos
|
|
 |
Chociaż nie ma Cię tylko parę godzin, choć siedzisz na jakimś brudnym fotelu, oglądając znów ten sam widok i może myślisz o mnie troszeczkę, to mnie tęsknota rozrywa od środka. Mam ochotę krzyczeć do pustych ścian, położyć się skulona pod pralką i zapomnieć o wszystkim. I choć na chwilę o Tobie. Ulotnić się z tego świata, rozprysnąć jak bańka, jak kretowisko smutków. Zresetować siebie i uczucia. Zburzyć to cholernie toksyczne miasto.
|
|
 |
Chciałabym wywołać Ciebie, jak się wywołuje zdjęcia, jak się wywołuje duchy, jak się wywołuje przeszłość. Jutro nie jest do wywołania, nawet do przeżycia go nie ma, do przegnicia ewentualnie się zjawia. Rzeczywidoczność zmalała do niezbędnego minimum albo bardziej, proporcje, porcje, niedobory. Zamknę drzwi w ustach i usnę. Czasami przecież zjawiałeś się o poranku.
|
|
|
|