 |
ona rzuca na niego swój urok, to spojrzenie powoduje, że jest górą. jeden kontakt wzrokowy i ku chmurom, kres hamulcom, granicom, kres murom.
|
|
 |
tak źle mi wróżycie? gdzie Wasze wsparcie? drwijcie bardziej, kpijcie bardziej, pierdolicie! boicie się o picie i żarcie, a ja zażarcie chcę kochać życie!
|
|
 |
będzie jak będzie, nieodparcie chcę Cię. otwarcie i skrycie, jak śmierć i życie.
|
|
 |
teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota. moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż.
|
|
 |
zmieniają tylko się etapy, kolejna część i choć to już nie są te czasy, podobna treść.
|
|
 |
wielu woli się zalać, bo świat jest zbyt straszny. w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki.
|
|
 |
życie pędzi jak pocisk, nie jesteśmy już młodzi. już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziw.
|
|
 |
z moich fundamentów wiary pozostała garść trocin, tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypocić.
|
|
 |
to coś jakbym się dławił, znowu myśli karnawał. czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa.
|
|
 |
mój wniosek jest zasadny, proszę o umorzenie wszystkich stanów nerwowych, które gniotą sumienie.
|
|
 |
obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy. wygoń te chore myśli i zmień priorytety.
|
|
 |
może to nie sen, wiem i otwieram oczy. ta zjawa za mną kroczy, a dzień jest równy nocy.
|
|
|
|