 |
''czasami myślę, że może jednak Ty czujesz coś do mnie na swój zjebany sposób.''
|
|
 |
''zasypiając ze słuchawkami w uszach, mam nadzieję, że budząc się, będę już bez serca, które wciąż cię kocha i bez podświadomości, która wciąż mi o tobie przypomina.''
|
|
 |
''stojąc samotnie na korytarzu, wpatrując się w Ciebie, stojącego po drugiej stronie z kolegami, wyobrażam sobie, że podchodzisz do mnie, bierzesz za rękę, patrzysz głęboko w oczy i mówisz - kocham Cię. pomarzyć dobra rzecz.''
|
|
 |
''Ja wszystko wytrzymam, tylko... muszę czuć, że Ci zależy.''
|
|
 |
''nie stać mnie na ani jedno prawdziwie obojętne spojrzenie w jego oczy. Moge mówić,że mi nie zależy. Mogę udawać,że Twoje spojrzenie nie robi na mnie wrażenia. Mogłabym nawet kłamać,że jesteś dla mnie nikim. Ale po co?''
|
|
 |
''wiem ile przeżyłeś trudnych dni, ale mimo wszystko zależy mi. wstydzę się powiedzieć do ciebie cokolwiek, by cię nie zranić, bo mogłoby nas to zabić. słowa kocham cię, nie przechodzą mi przez gardło, bo wiesz jesteś taki idealny, po prostu przystojny, choć osiągalny. zrozum bez twojej osoby mojemu życiu sensu brakuje, jesteś wszystkim tym czego potrzebuję''
|
|
 |
''Niedługo nadejdą wakacje, a ja będę musiała tyle wytrzymać bez twojego widoku i głupiego ''siema''. Na pewno będę się starała chodzić do miejsc, w których mogę Cię zobaczyć, ale już parę razy tam byłam, a Ciebie nie było. Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu bez Ciebie..''
|
|
 |
''nie mogę powiedzieć, że Cie uwielbiam, bo było by to kłamstwo, po prostu moje ciało dziwnie reaguje na Twój widok, one tak jakby Cię pragnęło czy coś''
|
|
 |
''chciałabym żebyś był teraz, bym mogła zadzwonić do Ciebie, wypłakać się, powiedzieć jak mi ciężko, a Ty nawet jak byś nie umiał pomóc, powiedział byś, że jesteś ze mną i wszystko będzie dobrze, tak niewiele, takie nic, a potrzebne do funkcjonowania.''
|
|
 |
''Musisz iść z rytmem ulicy, trzymać z Tymi na których możesz liczyć.!''
|
|
 |
nerwowo starałam się złapać oddech, idąc środkiem ulicy. w myślach wyklinałam każdego mężczyznę na ziemi. rękawy mojej białej ramoneski, topiły się w rozmazanym tuszu. zaczęłam sama do siebie, wyzywać płeć brzydszą od najgorszych. zanosiłam się płaczem. przechodni patrzyli na mnie jak na skończoną frustratkę z objawami schizofrenii. przykucnęłam, próbując doprowadzić mój cykl oddychania do ładu. 'sukinsyny', powtarzałam w kółko. właśnie wtedy, usłyszałam męski głos śpiewający donośnie 'nie płacz, kiedy odjadę ... sercem będę przy Tobie'. kretyn - pomyślałam. na moich ustach, mimowolnie pojawił się uśmiech. amant, kucnął koło mnie. w rękach trzymał bukiet róż. niezdarnie wyjął jedną z nich i wręczył mi do dłoni. nie przestawał się uśmiechać. odszedł. nigdy więcej go nie spotkałam. faceci, są nam zbędni do zepsucia humoru, wbicia gwoździa w ścianę, o złamanym sercu nie wspominając. ale pocałunku podczas którego czujemy, jak niebiańsko się uśmiechają nic nam nie zastąpi.
|
|
 |
nadchodzi moment, kiedy nawet poranna kawa jest zbyt monotonna, aby ją pić. masz dość codzienności, pragnąc żyć z wciąż przyspieszonym tętnem.
|
|
|
|