 |
Przeskakując kałuże wraz ze swoja czteroletnią siostrzenicą,czułam się jak beztroski mały dzieciak.Nieznający jeszcze życia.Nie znający bólu złamanego serca.Przypomniałam sobie jak można cieszyć się z byle powodu.Jak można się po prostu bawić.Zauważyłam jak przygląda się nam jakiś chłopak.Musiało to wyglądać zabawnie.Dorosła dziewczyna wczuwająca się tak w opiekę nad dzieckiem.Rozwiane włosy,zarumieniona twarz.Nagle zobaczyłam,że nieznajomy zbliża się do nas. -Hej. Powiesz mi w czym tkwi sekret tak udanego dogadywania się z dziećmi? Masz do nich takie podejście,czy czujesz się jedną z nich?-zapytał mnie prosto z mostu.Jak starą znajomą.On znał się na ludziach.Tak jakby przeglądał ich serca na wskroś.Nigdy więcej go nie spotkałam.To przypadkowe spotkanie,sprawiło,że zawsze będę o nim pamiętała.Bo ten człowiek dostrzegł moją niewinność.Kruchą stronę.Skrytą pod pozorną siłą.Po prostu zobaczył prawdziwą mnie/hoyden
|
|
 |
Mówią: " Dziwna jest.Tak długo jest sama. Rozpamiętuje dawną utraconą miłość,zamiast iść na przód. Pokochać kogoś.Po prostu żyć. Nie wiedzą jednak o mnie nic.Od tej miłości wszystko się zaczęło i też wszystko się na niej skończyło.Może chciałabym położyć kres samotności,ale zwyczajnie się boję.Bo nie ufam już ludziom, nie ufam potędze słowa "kocham".Bo tak łatwo mnie zranić. Bo za bardzo przywiązuje się do ludzi,którzy mają w zwyczaju zawodzić/hoyden
|
|
 |
Co mogłam zrobić? Otóż nic.Stałam i patrzyłam jak odchodzi.Padał wtedy dżdżysty deszcz.Dziś wiem,że to niebo płakało widząc dziewczynę zbyt niewinną i delikatną by unieść ogrom cierpienia,który miał się pojawić wraz z jego odejściem. Stałam jak sparaliżowana. Nie mogłam się poruszyć i zatrzymać go. Ani też krzyknąć.To była taka kilkuminutowa niemoc mojego ciała. Nie słyszałam znajomego gwaru ulicy,nie szukałam schronienia przed ulewą. Nie obchodziło mnie nic,prócz utraconej miłości.Przejeżdżające samochody,ochlapujące mnie wodą sprawiały,że czułam się jeszcze straszniej.Chyba jak ktoś uniżony,albo co gorsza nic nieznaczący. Nie mogłam przecież wiedzieć,że tak po prostu zostawi mnie ktoś po kim bym się zupełnie tego nie spodziewała. Owszem.Miał moc nade mną. Dałam mu ją,będąc z nim,dając się mu tak dokładnie poznać. Kochałam i ufałam. Byłam absolutnie pewna,że nie wykorzysta przewagi jaką miał. Zawsze myślałam,że miłość na tym świecie coś znaczy/hoyden
|
|
 |
ej, to się staje coraz trudniejsze ...
|
|
 |
Sama nie wie co do niego czuła . Nie potrafiła tego określić . Jednak z pewnością nie była to miłość ajć [ dzyndzel ]
|
|
 |
To znowu wróciło , ale przyjebało mi w mordę dużo mocniej niż zazwyczaj . [ dzyndzel ]
|
|
 |
tylko ja i mój cień na ścianie. wódka i paczka ulubionych papierosów. umarłe ciało skrywam pod granatową bluzą. nie mam siły odebrać nawet dzwoniącego telefonu, bo po co jeśli to nie ty. wspomnienia kąsają jak wściekłe osy. sączę gorzki trunek, którego zawartość z każdą minutą się powiększa od łez kapiących do szklanki. papieros w dłoni już dawno się wypalił, swój popiół trącił na nagie udo. nie czułam bólu przecież ja już nic nie czuję./slaglove
|
|
 |
" Mówili na niego lovel bo podobno był przystojny , miał branie u kobiet w ich oczach był taki słodki , na pewno nie był draniem a jak już to nieświadomym . " | Vixen .
|
|
 |
Pocałował mnie w zagłębienie w szyi zaciskając swoją dłoń na mojej . Kąciki ust mimowolnie podążyły ku górze . Splotłam ze sobą nasze palce . Ruszył przed siebie pociągając mnie za sobą . - Chodź , opowiem Ci o życiu . Naszym . Wspólnym . [ dzyndzel ]
|
|
 |
"Przepraszam za te wszystkie pieprzone ciosy"
|
|
 |
pierdole to wszystko ... zapadam w sen zimowy ..
|
|
 |
co z tego że przeprosisz skoro twoich słów nic nie cofnie ..
|
|
|
|