 |
|
Zapamiętaj, że zawsze będziemy pod jednym niebem.
|
|
 |
|
Na razie jesteśmy jak dwie osoby stojące po dwóch stronach rzeki, które dają sobie znaki. Czasem spotykają się na chwilę na moście, spędzają razem trochę czasu, chroniąc się przed złym wiatrem, a potem każda z nich wraca na swój brzeg, czekając, aż kiedyś będą mogli spotkać się na dłużej.
|
|
 |
W sumie wszystkich mam w dupie, jaram sie tylko sobą.
|
|
 |
Mówią, że przerwy sa dobre, bo pozwalają nam uświadomic sobie, jak bardzo tęsknimi, że kochamy... Mają racje, zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę, tylko co dalej? Jak radzić sobie z tym bólem po uświadomieniu sobie tego wszystkiego? Jak przejść przez kolejny dzień bez osoby, która kochamy? Jak długo można nosić w sobie tę cholerną pustkę? Ile wylać łez? Ile nocy trzeba spędzic bez snu odchodząc od zmysłów? I w końcu, na co było nam to sobie uświadamiać? Żeby każdego dnia umierać wciąz na nowo? A co jeśli to już nie wróci? Jesli przerwa była końcem?|k.f.y
|
|
 |
Nie reaguję na krzyk, wstyd mi nie jest za to, kim jestem.
|
|
 |
To taka chwila, która trwa wieczność. Dwa światy kolidują ze sobą chcąc się nawzajem posiąść. Delikatnie, by nie zniszczyć drugiego oraz pożądliwe, by go zdobyć.|k.f.y
|
|
 |
[2] Odsuwam komode od ściany i wydaje z siebie kolejny krzyk który zbyt długo nie mógł wyrwać się na wolność. Kiedy mebel ląduje na plecach wyszarpuje z niego szuflady i rozrzucam ich zawartość po całym pokoju a potem odwracam się i kopie wszystko co znajdzie się na mojej drodze. Dobiegam do okna i ciągnę za niebieskie zasłony. Karnisz łamie się na pół i materiał spada mi na głowę. Sięgam do pudeł stojących jedno na drugim w kącie biorę to na samej górze i nie zaglądając nawet do środka ciskam nim z całych sił o ścianę. -nienawidzę cię! - krzycze - nienawidzę nienawidzę nienawidzę!" / C. Hoover "Hopless"
|
|
 |
[1] "wstaje i patrzę na łóżko wstrzymuje oddech bojąc się że nie wytrzymam i wybuchne. Nie będę płakać. Nie będę płakać. Powoli klękam kładę ręce na brzegu łóżka i przesuwam palcami po żółtych gwiazdach na granatowej kołdrze. Wpatruje się w te gwiazdy aż wreszcie zamieniają się w niewyraźne plany - to z powodu łez które napływają mi do oczu. Zaciskam powieki i wtulam głowę w łóżko wczepiając się palcami w koc. Ramiona zaczynają mi drżec i nie mogę już dłużej powstrzymać szlochu. Zrywam się na równe nogi krzycze wdzieram koc z łóżka i rzucan go na drugi koniec pokoju. Zaciskam pięści i gorączkowo rozglądan się wokół szukając jeszcze czegoś czym mogłabym rzucić. Chwytam poduszki i ciskam nimi w kierunku lustra z odbiciem dziewczyny która kiedyś znałam. Odwzajemnia moje spojrzenie szlochając żałośnie. Wściekam się na nią za jej słabość. Dobiegamy do siebie i uderzamy pięściami w lustro rozbijając je w drobny mak. Tysiące błyszczących kawałków szkła spadają na dywan ...
|
|
 |
|
Znowu boli cię brak Jego obecności. Siedzisz i użalasz się nad sobą, paląc papierosa za papierosem. Pochłaniasz alkohol w zbyt dużych ilościach, a później robisz rzeczy, których żałujesz. Jesteś opryskliwa, wredna i samotna, a co najgorsze - lubisz to. Nie obchodzi cię zdanie innych, ich opinia, a z czasem nawet uczucia. Chciałabyś być z kimś, mieć kogoś obok, a ciągle ci nie wychodzi. Wmawiasz sobie, że związki i obopólne szczęście nie jest ci pisane, że jesteś skazana na wieczną samotność, że miłość i ta cała otoczka wokół niej po prostu nie jest dla ciebie. Oszukujesz siebie, ale w końcu zaczynasz wierzyć w te brednie. Odrzucasz każdego napotkanego faceta, a później płaczesz, że nikt cię nie chce. Wykańczasz sama siebie, bez przerwy działasz na własną niekorzyść, udajesz, że wszystko jest w porządku, uśmiechasz się nieszczerze, a później wracasz do domu i płaczesz, że jest źle. Doprawdy? Jak daleko jesteś w stanie się jeszcze posunąć, żeby kompletnie znienawidzić siebie? [ yezoo ]
|
|
 |
Znowu boli cię brak Jego obecności. Siedzisz i użalasz się nad sobą, paląc papierosa za papierosem. Pochłaniasz alkohol w zbyt dużych ilościach, a później robisz rzeczy, których żałujesz. Jesteś opryskliwa, wredna i samotna, a co najgorsze - lubisz to. Nie obchodzi cię zdanie innych, ich opinia, a z czasem nawet uczucia. Chciałabyś być z kimś, mieć kogoś obok, a ciągle ci nie wychodzi. Wmawiasz sobie, że związki i obopólne szczęście nie jest ci pisane, że jesteś skazana na wieczną samotność, że miłość i ta cała otoczka wokół niej po prostu nie jest dla ciebie. Oszukujesz siebie, ale w końcu zaczynasz wierzyć w te brednie. Odrzucasz każdego napotkanego faceta, a później płaczesz, że nikt cię nie chce. Wykańczasz sama siebie, bez przerwy działasz na własną niekorzyść, udajesz, że wszystko jest w porządku, uśmiechasz się nieszczerze, a później wracasz do domu i płaczesz, że jest źle. Doprawdy? Jak daleko jesteś w stanie się jeszcze posunąć, żeby kompletnie znienawidzić siebie? [ yezoo ]
|
|
 |
"Nie ma cię, nie ma cię, zimna jest noc
Nie ma cię, nie ma cię kolejny rok"
|
|
|
|