 |
ona mogłaby tu ze mną być i szaleć do upadłego i mogłaby stąd ze mną wyjść i zawsze na mnie polegać, lecz tak mogło być kiedyś, teraz chyba już nic nie czuję skoro nie widzę w tym nic złego jak z innym się tu przytula.
|
|
 |
chcę stąd uciec, robię to, gdy zasypiam, ale gdy się budzę raj znika.
|
|
 |
nie pytaj co tam u mnie, dłuższa refleksja.
|
|
 |
wciąż tęsknię, Ty wiesz to, że często wspominam przeszłość, to wszystko niby za mną, lecz ze mną nadal.
|
|
 |
w sercu pusto, nie ma nic.
|
|
 |
siedziałam nieraz tak przy oknie, słuchając tylko ciszy, nawet nie wiesz jak to boli, gdy inny człowiek Cię niszczy.
|
|
 |
wolisz być wobec nich obojętna, przecierasz łzy, chciałabyś nie pamiętać.
|
|
 |
i tylko płacz gdy ktoś drogi mówi do widzenia
|
|
 |
czujesz tylko smutek, złość i wstyd, prócz tego nie masz już nic.
|
|
 |
i wariujesz i czujesz, że możesz za chwilę zrobić coś złego z tego powodu, oni mówią - zapomnij ją, ale nie ma ich teraz, oni teraz śpią, spod fotela wyciągasz broń i choć nie umiesz strzelać, to strzelisz mu w skroń, gówno prawda nic z tym nie zrobisz, i choć chciałbyś, jesteś zbyt dobry, ona teraz na zawsze odchodzi, a Ty nie umiesz strzelać i nie masz broni.
|
|
 |
już dobrze, chwila na oddech, chwila na otarcie łez, teraz wiesz czego chcę i ja wiem czego chcesz, ej cały stres, dzięki Bogu uszedł gdzieś w powietrze, prawdziwa miłość musi się docierać centymetr po centymetrze, najlepsze wierze jeszcze przed nami, zostańmy sami, zostańmy własnego losu panami, odseparowani od niepotrzebnych negatywnych dla nas kwestii, porozmawiajmy bez żadnych sugestii, porozmawiajmy.
|
|
 |
nie wiem jak Ci to powiedzieć, mam zawiązane usta, nienastrojone serce, dlatego weź je ustaw, dusza jest pusta, bez Ciebie trudno ustać, wina leży na mnie, tak samo jak moja bluzka i nie odpuszczam, czuję, że jestem inny, uczucia biorą górę, a człowiek jest bezsilny, taką mam naturę, chyba czuje się winny, to mnie irytuje, spadam jak krople do rynny.
|
|
|
|